środa, 30 stycznia 2013

009. "Słowa były zbędne"

-Rach...Rachel... Nie możesz tak myśleć.-wyjąkałam. Przecież ona... powinna spróbować o tym zapomnieć. Od czego są terapeuci?- Nie możesz tak myśleć! My jesteśmy przy tobie, kochamy Cię! Żyj dla nas! Dla Logana!
- On teraz będzie miał do mnie obrzydzenie. Po co mu tak potraktowana dziewczyna? Może mieć pierwszą, lepszą aktorkę! Może mieć każdą! I każda go może mieć!-wykrzyczała przez łzy.
- Ale to Ciebie kocha!
- Teraz już nie będzie! Nie mam po co żyć! Będę już przez całe życie o tym pamiętać! Mam do siebie wstręt.
- Rachel...-Diana zasłoniła swoje usta dłonią i zaczęła mocno płakać.- Proszę... my Cię kochamy...
- Ale siebie już nie. Wyjdźcie stąd. Nie chce żebyście patrzyły na mnie. Moje ciało teraz jest zakażone. Mam nadzieję,że w końcu umrę.- patrzyłyśmy na nią ze łzami w oczach. Nie dowierzałyśmy w to co nam mówiła. Jej słowa były takie puste... Jej twarz nie okazywała żadnych uczuć. Była taka obojętna. Jakby jej życie było już całkowicie obojętne. Ona była nasza przyjaciółką! Odwróciła od nas wzrok i zaczęła spoglądać w okno. Stałyśmy powietrzem. Zupełnie obojętne, jak jej życie. Wybiegłam z tej sali. Nie potrafiłam na nią spojrzeć. Dławiłam się łzami. Nie byłam gotowa na to,że powie mi,że nie chce już żyć. Spodziewałam się wszystkiego,ale nie otwartego wyznania śmierci. Tak nie powinno być. Nie powinno. Oparłam czoło o zimną ścianę, zabrałam powietrza przez płuc i przez chwilę nie wypuszczałam go. Wydech. Poczułam jak ktoś głaszcze mnie po plecach. Odwróciłam się. Przede mną stał Harry z Dianą. Obejmował moja przyjaciółkę ramieniem. Patrzyła na mnie roztrzęsiona.
- Wracajmy do domu.-powiedział Harry.- Musicie odpocząć.- pokiwałam głową. Pozwoliłam mu się objąć i zaprowadzić do samochodu. Nie pamiętam kiedy wsiadłam do samochodu, kiedy z niego wysiadałam i kiedy znalazłam się w ciemnym pokoju. Pamiętam tylko ten moment gdy zamykam oczy i dopada mnie słodka nicość....

* Z PERSPEKTYWY HARRY'EGO * 

Zaniosłem śpiącą Caroline do jej pokoju. Ona i Diana, były kompletnie roztrzęsione. Blondynka opowiedziała mi wszystko o ich. Gdyby któryś z chłopaków, tak otwarcie myślał o śmierci nie wiem co bym zrobił... Kocham ich jak braci.. I rozumiem,że dziewczyną jest ciężko. Usiadłem w salonie i wyciągnąłem mój telefon. O, aż cztery nie odebrane od Monic. Nawiasem mówiąc była to nasza stylistka. Miała niesamowite wyczucie stylu i potrafiła doskonale słuchać. Gdy ja i chłopaki kłóciliśmy się, bez problemu mogliśmy do niej pójść i porozmawiać. Dawała świetne rady no i my nie byliśmy jej dłużni. Gdy tylko prosiła nas w pomocy nad opieką jej małej córeczki- Lux zawsze się zgadzaliśmy. Oddzwoniłem do niej. Odebrała po kilku sygnałach.

- Harry, uratuj mi życie,błagam!
- No słucham Cię Monic.
- Mam wyjazd rodzinny, za Londyn i nie mam z kim zostawić małej,a nie mogę jej zabrać ze sobą. Dzwoniłam do reszty chłopaków,ale nikt nie odbiera. Mają wyłączone telefony. Błagam Cię.
- No jasne! Nie ma problemu! Przywieź ją do naszego domu.
- Za pół godziny, dobrze?
- No okej. Do zobaczenia.-rozłączyłem się i wstałem z kanapy. Nagle do salonu weszła Diana przebrana w w czarne spodnie i czerwony podkoszulek z logo jakiegoś sklepu muzycznego.
- Wychodzisz?-zapytała.
- Tak, muszę pomóc mojej stylistce. Będę opiekować się jej córeczką.
- Ooo, słodko. Jak ma na imię?
- Lux.
- I gdzie będziesz jej pilnować?
- Chyba o siebie w domu.
- Jak już Ci ją przywiezie, to przyjdź tutaj. Jak Caroline wstanie to na pewno Ci pomoże. Ona bardzo lubi dzieci, poza tym to chyba nie będzie miała nic do roboty poza użalaniem się nad tym wszystkim,bo ja wychodzę do pracy.
- Nie będziecie miały nic przeciwko?
- Oczywiście,że nie.-uśmiechnęła się do posępnie.- Ja muszę już iść. Też wychodzisz?
- Nom.-pokiwałem głową i wyszedłem. Po pięciu minutach już otwierałem zamek w drzwiach. W domu nie było nikogo. Trochę mnie to zdziwiło,ponieważ chłopaki nic nie mówili,że ma ich nie być. Złapałem za jabłko leżące w wiklinowym koszyku i poszedłem na górę. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w czarne spodnie, koszulę w kratkę i moje czarne Conversy. Postanowiłem,że wezmę do Carls mojego notebooka, gdyby miała jeszcze spać jak przyjdziemy z Lux. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłem by je otworzyć. W drzwiach stała moja stylistka. Była to kobieto koło trzydziestki z blond włosami i niebieskimi oczami. Zawsze uśmiechnięta i radosna. Na rękach trzymała małą,a przez ramie miała przewieszoną torbę z rzeczami dziewczynki.

- Harry, ratujesz mi życie!
- Oh przestań,nawet nie wiesz ile razy ty mi je ratowałaś.
- Dziękuję Ci, zaraz mam pociąg. Muszę się śpieszyć... Słuchaj... Czy Lux mogłaby zostać u Ciebie na noc? Nie wiem czy uda mi się dzisiaj wrócić.
- No jasne,że tak.. Nie masz nic przeciwko temu,że zabiorę ją do mojej dziewczyny?
- Ty masz dziewczynę?
- Tak.. Caroline...
- No to gratuluję! Hazza, nie mam nic przeciwko.-powiedziała z uśmiechem. Wziąłem od niej torbę i małą na ręce. Podziękowała mi i pobiegła do samochodu w którym ktoś już na nią czekał. Zamknąłem drzwi na klucz i postanowiłem już się ubrać. Przywitałem się Lux. Tak jak jej mama, miała niebieskie oczka i blond włoski. Była to pulchna dziewczynka(jak każde dziecko w jej wieku), miała już 2 latka i nawijała jak najęta. Potrafiła wszystko powtórzyć,oprócz dwóch słów. "Wujek Harry".  Zawsze gdy prosiłem ją o wypowiedzenie tych słów zaczynała się słodko śmiać i rzucała we mnie miśkami i innymi zabawkami. Czasami miałem wrażenie,że robi to specjalnie. Założyłem kurtkę od Tommy'ego Hilfigera i trzymając małą na rękach poszliśmy do mojej dziewczyny. Zadzwoniłem do drzwi,ale nikt nie otwierał. Pewnie jeszcze spała. Nacisnąłem na klamkę i drzwi automatycznie otworzyły się. Weszliśmy po cichu do mieszkania. Rozebrałem Lux i przystawiłem do swoich ust palec na znak,że musimy być cicho. Mała pokiwała główką i razem z misiem ruszyła przez mieszkanie rozglądając się po kontach. Zawiesiłem moją kurtkę na wieszaku, ściągnąłem buty, zabrałem torbę z płytek i poszedłem za małą. Siedziała już rozłożona na kanapie i wkładała sobie piąstkę do buzi.
- Nie,nie.. Lux.. Tak nie wolno.-szepnąłem do niej,a ona zrobiła smutną minkę.- Mam pomysł. Tam na górze śpi moja dziewczyna...
- śpi?-zapytała.
- Tak, Lux... Ugotujemy dla niej obiadek?
- Tiak!!!-krzyknęła.
- Ale musimy być bardzo cicho.
- Cicho.-przystawiła sobie paluszek do buzi,tak samo jak ja wcześniej i pokiwała główką na znak,że rozumie. Wziąłem ją na ręce i posadziłem na kuchennym blacie. Przyglądała się mi, jak wyciągam z lodówki potrzebne rzeczy do zrobienia kurczaka po hawajsku. Grzebała paluszkiem w puszce z kukurydzą i gdy się odwracałem wkładała małe groszki do buzi śmiejąc się z tego głośno. Uwielbiałem ją. Zawsze gdy z nią przebywałem. Zamarynowałem kurczaka i wymaszerowałem ananasem i innymi różnościami. Wsadziłem go do piekarnika na 1,5 godziny i razem z małą poszliśmy usiąść w salonie. Włączyłem telewizję, postanowiłem znowu spróbować nauczyć małą mówienia.

Harry: Lux, powiedz "Wujek Harry"

Lux: Mamusia.

Harry: Nie, Wujek Harry.

Lux: Mamusia!

Harry: Kurwa.

Lux: Kurwa!

Harry: Nie Lux! Co powiesz mamie jak się zapyta kto Cię tego nauczy!?

Lux: Wujek Harry!

Harry:Awwww, chodź tu do mnie!-jak ja ją kochałem. Ten mały rozrabiaka sprawiła,że moje serce rozpływało się przy niej. Mocno ją przytuliłem,gdy za moimi plecami ktoś westchnął rozmarzony. Odwróciłem się,a za mną stała zaspana Caroline, była uśmiechnięta i przyglądała się nam.
- Hej, ty jesteś Lux?- uklęknęła przed dziewczynką i pogłaskała ją po główce.- Jestem Caroline! Wujek Harry nieładnie mówi!
- Wujek Harry!!-rzuciła mi się na szyję.- To moja ciocia?- Carls zaśmiała się.
- Oczywiście, myszko.-tym razem to ją przytuliła. Wyglądały tak rozkosznie...aż zamarzyła mi się wspólna przyszłość z Carls... Ja, Ona... gromadka dzieci... siedzimy przy kominku w naszym wspólnym domu. Przytulamy się i darzymy miłością. A wokół nas wianuszek słodkich Stylesów. Szybko obudziłem się z tego snu.
- Hej, Lux.. może włączyć Ci bajeczki na laptopie?
- TAK!!!.- usiadła wygodnie na kanapie i czekała,aż jej włączę. Położyłem się koło niej i razem zaczęliśmy wybierać bajki,gdy moja dziewczyna zrobiła nam zdjęcie. Zaczęła się śmiać i od razu powiedziała,że jesteśmy tacy słodcy i musi nas wstawić na TT. Od razu mój telefon zagrał melodyjkę i powiadomił mi o nowym zdarzeniu. Zalogowałem się i zobaczyłem wpis Caroline.

To takie słodkie! #Lux i @Harry_Styles ♥ Dwa, moje największe słodziaki! ♥




 Zaśmiałem się i podszedłem do niej obejmując ją w biodrach spojrzałem prosto w oczy.
- Jestem twoim słodziakiem?
- Bardzo!- miźnąłem ją moim nosem po szyi. Znów spojrzałem jej w oczy.
- A ty moim!-i pocałowałem ją. Nagle poczułem zapach spalenizny! Cholera! Mój kurczak! No brawa Styles! Odsunąłem się od niej i jak poparzony pobiegłem do kuchni, słyszałem jak dziewczyny śmieją się ze mnie. Lux siedziała w ramionach brunetki i wytykała mnie paluszkiem.- Mój kurczak!-zawyłem. Postawiłem metalową tackę z jedzeniem na blacie i rozciąłem mięso. Na szczęście, od środka nie było zwęglone. Odetchnąłem z ulgą. Obiad uratowany! Kazałam im poczekać i szybko rozłożyłem na stole. Sałatkę i Piure nałożyłem do dwóch osobnych misek,a mięsko rozłożyłem równomiernie.- Masz jakieś wino?
- Tak, jest w składziku. Czerwone weź!
- Dobra!-otworzyłem drzwi do pomieszczenia i wybrałem Bordeaux, rocznik 1945. Wziąłem go ze sobą, nalałem trochę do lampek i postawiłem na stole. - Możecie już siadać!
- Ja nie będę tego jadła!-powiedziała mała.
- A co chcesz zjeść?
- GERBERKA!
- Co to jest?
- Amo!
- Akie "amo"?
- Jedzenie, Harry..-powiedziała Carls.- Mamusia Ci zapakowała?
- Tak!
- Chodź, damy Ci Gerberka,tak?
- Tak!-poszyły do i wyjęły z torby Lu. Mała znowu usiadła na kanapie, tym razem nabierała łyżeczką swojego deserku i wkładała ją sobie do buzi. Ja złapałem Caroline za rękę i poprowadziłem do stolika. Uśmiechnęła się do mnie promiennie. Wyglądała już znacznie lepiej. Nie widać było już tego zmęczenia, wypoczęła. I to mnie uszczęśliwiało. Usiedliśmy przy stole,nadal wpatrując się nawzajem w swoje oczy.
- Jesteś wspinały.-powiedziała.
- Nie prawda. Tylko o Ciebie dbam.
- I to jest wspaniałe.-pochyliła się nad stołem i pocałowała mnie.- To co? Jemy?
- Jasne!- przez cały posiłek trzymaliśmy się za ręce, rozmawialiśmy, śmialiśmy się i piliśmy wino. Po czasie przenieśliśmy się do salonu, gdzie na kanapie spała Lux. Caroline zaniosła ją na górę, do swojej sypiali i wróciła do mnie. Mieliśmy cały wieczór dla siebie. Siedzieliśmy przy kominku, wtuleni w siebie i rozmawialiśmy. Nawet nie wiem o czym. Słowa były zbędne. Cisza utrzymywała nam towarzystwa i nadawała ciepła temu wieczorowi. Jutro walentynki, muszę sprawić by ten dzień był jeszcze lepszy od dzisiejszego. Bo muszę zapracować na to,żeby w przyszłości i ona powiedziała mi,że mnie kocha. Tak jak ją.

__________________________________________________________________
No i co? Wierzycie w swoje możliwości! 20 komentarzy już było ;) Mam nadzieję,że ten rozdział wam się spodoba. Nieco inny, utrzymywany w dobrej atmosferze. Poznaliście Lux, na zdjęciu wygląda na młodszą,ale innego nie mogłam znaleźć(pasującego do sytuacji), poza tym też zmieniłam imię jej rodzicielki, poprawnie ma na imię Lou,ale uznałam,że za dużo tych imion na "L" i zmieniłam na Monic. To chyba tyle. Kolejny rozdział postaram się dodać w weekend. Wyczekujcie walentynkowego rozdziału. Pozdrowionka.
- Jerr :)

A i znowu bawiłam się grafiką komputerową, co sądzicie o tym? Mam zmienić baner? Piszcie w komentarzach!

16 komentarzy:

  1. Jaka ta mała jest słooodka ♥
    "Harry: Lux, powiedz "Wujek Harry"

    Lux: Mamusia.

    Harry: Nie, Wujek Harry.

    Lux: Mamusia!

    Harry: Kurwa.

    Lux: Kurwa!

    Harry: Nie Lux! Co powiesz mamie jak się zapyta kto Cię tego nauczy!?

    Lux: Wujek Harry!" <---- kocham to ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kocham ten moment. Jest świetny.

      Usuń
  2. Zgadzam sie z pilatem. Ta mala jest slodka. Kocham twoje opowiadania. Chce tak pisac i chce byc tak fotogeniczna. Jak ty robisz te banery. Mi sie w ogole nie udaje. Xd jestem debilka. Dobra czekam na kolejny rozdzial. Uwaga mam ostzrzezenie muminki cie widza, muminki cie sledza, muminki cie znajda, zabija i zjedza. Haha serio. Uwazaj idac do szkoly xd. Mowilam. Jestem popierdolona.
    pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Banery? Ufff, czasami siadam sobie przed Gimpem i tworzę ;> Nic wielkiego :D Zasługa mojego Piłata,który mnie uczy czasami <3

      Usuń
    2. Ta..pilat to dobra nauczycielka. Mnie nie tak latwo auczyc, ale dziek niej udalo mi sie zrobic jeden banalny obrazek :-)

      Usuń
    3. Wiem, że jestem cudowna :D w koncu jestem nadwornym informatykiem :P

      Usuń
  3. Rozdział oczywiście wspaniały! :*
    A co do zd... Przywykłam do tego co jest obecnie... Jest tam wiele ciepłych barw...*_*
    :D :D Pozdrawiam Ans.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo. Już się nie mogę doczekać rozdziału walentynkowego! :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś wspaniała! *,* / Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham, kocham, kocham! Harry i Lux...achh...ta mała czyni go jeszcze bardziej słodkim^^

    OdpowiedzUsuń
  7. A co do nowego baneru, to ja jestem jak najbardziej za tym, abyś go ustawiła. Wyszedł jeszcze lepszy niż sobie go wyobrażałam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepszy monet? Dialog Hazza-Lux ;) Genialne! Aż mi łzy ze śmiechu poleciały... xD Baner bardzo mi się podoba, jak dla,mnie możesz wstawiać!
    Merr

    OdpowiedzUsuń
  9. Baner genialny, moim zdaniem nawet lepszy od teraźniejszego :D
    Co do rozdziału, to czekam na kolejny ^^ /Paula

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgaduję że walentynki będą wyjątkowe. Lux i Harry - słodkie. Mam nadzieję że Caroline uszczęśliwi go tymi wyjątkowymi słowami. Pisz szybko następny bo nie mogę się doczekać ;) A u mnie już pojawił się 6 our-madnesslove.blogspot.com zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział wspaniały ale ich stylistka nazywa się Lou i to ona ma córkę Lux

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w notce pod rozdziałem pisze, dlaczego zmieniłam jej imię :)) Jerr.

      Usuń

Obserwatorzy