środa, 6 lutego 2013

011. "Nie pozwolił mi odejść. Ja też nie pozwolę odejść jemu."

 * Z PERSPEKTYWY CAROLINE *

 Walentynkową noc spędziłam razem z Dianą, oglądałyśmy romanse, jadłyśmy lody i wygłupiałyśmy się-jak to zawsze gdy dopadała nas głupawka. Obudziłam się twarzą w jej dywanie, co jednak mnie nie zdziwiło bo nasze nocne ekscesy zawsze się tym kończyły. Oparłam ją na dłoniach i spróbowałam wstać,jednak coś ciężkiego przygniatało mnie do podłogi. No tak,ciężkie dupsko Diany spoczywało na moim karku. Zrzuciłam ją z głośnym trzaskiem, ona jednak zamiast przejąć się tym,że właśnie ślini swój dywan tylko pojękiwała i dalej spała. Gdy już troszkę nie otrząsnęłam, poczłapałam na dół i nalałam sobie do szklanki soku pomarańczowego,wstawiłam chleb tostowy do tostera i usiadłam sobie na kanapie. Wzięłam mój telefon ze salonowego stolika. No tak, trzy nie odebrane i dwie wiadomości. Spojrzałam na spis nie odebranych- Dzwoniła do mnie Eleanor, na śmierć zapomniałam! Jestem umówiona z nią na dzisiaj. Odłożyłam szklankę z sokiem i pobiegłam na górę się ubrać. Włosy zaplotłam w kłosa, pomalowałam się delikatnie i na kości policzkowe naniosłam trochę różu. Ubrałam się w TO i zeszłam na dół, wyciągnęłam z tostera grzanki,które zdążyły się już upiec, posmarowałam je dżemem morelowym i pośpiesznie zjadłam. Pobiegłam umyć zęby do łazienki i powiedzieć Dinie,że już wychodzę. Blondynka nadal leżała twarzą w włochatym dywanie. Zaśmiałam się i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i pojechałam na spotkanie z El, do kawiarni Starbucks. Zaparkowałam koło lokalu i ruszyłam pieszo w jego kierunku. Widziałam Eleonor siedzącą przy wielkim oknie w kawiarni, czytała jakąś gazetę. W lokalu grała spokojna muzyka,a konkretnie Coldplay- Fix you. Podeszłam do brunetki,która właśnie brała łyk kawy, przywitałam się z nią i usiadłam na przeciwko.
- Jejku,przepraszam Cię! Kompletnie zapomniałam o spotkaniu.
- Nic nie szkodzi, kochana. Musimy poczekać na Suzan, moją koleżankę która właśnie przewodniczy kampanii.-uśmiechnęła się.-Zamówić Ci kawę?
- Yhym, jasne.
- Karmelowa jest pyszna,nie masz nic przeciwko?- zgodziłam się i odeszła od stolika. Wyjęłam z torebki telefon, sprawdziłam mojego TT. Odkąd pojawiły się plotki w serwisach medialnych o mnie i Harrym ktoś nieustanie do mnie pisał,obserwował mnie i wypytywał o szczegóły związku. Rozejrzałam się, w kawiarni praktycznie nikogo nie było. Może dwa-trzy stoliki były zajęte. Nagle do naszego stolika podeszła jakaś kobieta. Miała brązowe włosy i zielone oczy, na swój sposób była bardzo ładna, jednakże była dosyć otyła.
- Cześć, jestem Suzan.. Eleanor opowiadała mi o tobie bardzo dużo,jestem bardzo wdzięczna za to,że znalazłaś trochę czasu aby uczestniczyć w naszej kampanii, to bardzo miło z twojej strony!
- Oh,nie ma za co.- zdjęła swój burgundowi płaszcz i zawiesiła go na wieszaku. Usiadła na krześle koło mnie i wyciągnęła z torby brązową teczkę. Podała mi ją i uśmiechnęła się do mnie serdecznie.
- To trochę o tej kampanii. Chciałyśmy,aby hasłem było słowo "Pokochaj swoje ciało, takim jakie jest" i obok tego napisu złamane nożyczki. Postanowiłyśmy,że będziesz pozować razem z otyłymi modelkami, jako jedyna szczupła. Oczywiście wszystkie wyraziły zgodę na pozowanie w bieliźnie i teraz kieruję pytanie do Ciebie. Nie masz nic przeciwko takiej sesji?
- Nie,nie ma problemu...
- Bardzo się cieszę. Przygotujemy wam jakieś ładne stroje i myślę,że zrobimy jeszcze parę. wywiadów. Plakaty promujące tę kampanię zawisną ja ulicach Londynu i w wielu innych, Brytyjskich miastach. Oczywiście współpracujemy też ze sławnymi markami, ale głównie to Kaphald i H&M. Tam na pewno pojawią się ulotki.
- No to świetnie! Widzę,że wszystko jest już zaplanowane. Kiedy zaczynamy?
- Co ty na to żeby zacząć w piątek? Za dwa dni, zdjęcia potrwają do niedzieli i w poniedziałek wyślemy materiały do drukarni i z marcem rozpoczniemy promocję kampanii?
- To jest świetny pomysł! Zapowiada się świetnie!
- Też tak myślę! Im szybciej zaczniemy tym lepiej nam pójdzie. To,jak? Wysłać Ci jutro na pocztę namiary do studia?
- Jasne! Już nie mogę się doczekać, muszę napisać do mojego chłopaka.- wyjęłam telefon i napisałam do Harry'ego, w tym czasie do stolika przyszła El, trzymając w ręku plastikowy kubeczek z kawą. Podała mi go i zaczęła rozmawiać z Suzan, po chwili ja również się do nich przyłączyłam. I tak właśnie minęło mi całe popołudnie.


* Z PERSPEKTYWY RACHEL *

Liam siedział ze mną w tym cholernym pokoju od wczoraj. Cała ta euforia,po tym jak obiecał mnie już nigdy nie opuszczać, minęła. Całkowicie wypompowana, leżałam na szpitalnym łóżku i wpatrywałam się w sufit. Znowu te myśli,które nie dawały mi nadziei na lepsze jutro powracały i ściągały mnie na dno. Nie czułam nawet tego,że chłopak o jasnych,brązowych oczach kurczowo trzymał mnie za rękę. Może dlatego,że chciałam aby to ktoś inny mnie za nią trzymał. Nagle,niespodziewanie dopadła mnie ochota na zadzwonienie do niego,ale pewnie teraz jest tam noc.. A ja przecież nie będę go budzić, niech śpi. Obróciłam się do Liama i postarałam się uśmiechnąć. Odwzajemnił uśmiech i szybko spojrzał w dół,czego kompletnie nie zrozumiałam. Czy moje spojrzenie miało zamienić go w kamień,że tak dziwnie zareagował?
Obiecał mi,że dzisiaj przyjdzie do mnie Claudia, porozmawiać o tym jak się czuję. Praktycznie rzecz biorąc to już jutro powinni mnie wypisać stąd. Zrobili mi masę prześwietleń,badań i diagnoz,że uznali,że nic już nie zagraża mojemu życiu i bez problemu mogą odpiąć mnie od kroplówki i pozbyć się wrednej pacjentki z pokoju 114. Ciekawe co u dziewczyn... Pewnie nie chcą teraz ze mną rozmawiać. Kazałam im mnie zostawić,ale tak naprawdę tego nie chciałam. Chciałam żeby teraz były przy mnie,żeby Diana teraz trzymała mnie za drugą rękę,a Caroline stała za mną i mówiła jak bardzo jest szczęśliwa,że może się z nami przyjaźnić. Brakowało mi ich, w końcu to już dwa lata naszej przyjaźni. Tak łatwo potrafiłyśmy się ze sobą zżyć. Nie było opcji żebym z własne woli je zostawiła. Chwila, z własnej woli to ja chciałam umrzeć... więc przy czym je zostawić. Boże,jestem okropną egoistką! Jak w ogóle mogłam tak pomyśleć. Ja je kocham,a chciałam tak po prosu opuścić. Spojrzałam na Liama. Siedziała nadal na krześle, interesując się moją pościelą. Pogłaskałam go po policzku. Podniósł wzrok do góry i spojrzał na mnie speszony.
- Liam, czy mogłabym zadzwonić do Caroline? 
- Może lepiej będzie, jak nie będziesz na razie do niej dzwonić, w ogóle do dziewczyn. Mam pomysł, jutro jak Cię wypiszą, pojedziemy do ich domu. Opowiemy wszystko.-spojrzał mi w oczy.- I w tedy z nimi porozmawiasz. 
- A jak mi nie wybaczą? 
- Oczywiście,że Ci wybaczą. To twoje przyjaciółki,prawda? 
- Tak,ale kazałam im odejść wtedy kiedy one chciały mi pomóc. 
- Wybaczą Ci. Jesteś dla nich bardzo ważna. 
- Mam nadzieję,inaczej nie wiem jak sobie poradzę bez nich. 
- Będzie dobrze, ufaj mi. 
- Ufam.- uśmiechnęłam się najszczerzej jak tylko potrafiłam. Chciałam aby ten uśmiech był naprawdę spontaniczny i przyjemny,ale chyba mi nie wyszło bo brunet zrobił skwaszoną minę. Nagle do sali weszła blondynka. Zazdrościłam jej zgrabnych,długich nóg. Miała na sobie niebieską, delikatną sukienkę, białe buty na małym koturnie, na szyi złoty łańcuszek,a przez ramię przewieszoną torebkę,tego samego koloru co buty. Posłała nam promienne cześć i usiadła na skraju mojego łóżka przyglądając się swoimi dużymi, brązowymi oczami. Miała zacięte spojrzenie, tak samo jak usta. Przez dłuższą chwilę w pomieszczeniu panowała cisza,aż w końcu blondynka przerwała ją. 
- Próbowałaś samobójstwa,prawda?- nie wiedziałam skąd ona może to wiedzieć, może Liam się wygadał- Widzę to w twoich oczach. Masz nie naturalnie powiększone źrenice. Jesteś rozkojarzona i nie pewna otoczenia w jakim się znajdujesz. Trzymasz Liama za rękę,ale sama nie wiesz czy dobrze robisz. Nie wiesz czy powinnaś jeszcze być tutaj z nami...
- Skąd ty to wiesz?
- Studiuję psychologię.-odparła.- Ale sama doświadczyłam gwałtu. Wiem jakie to uczucie,gdy siedzisz sama w pomieszczeniu i przypomina Ci się tamtą scena. To wszystko Cię przytłacza, czujesz na szyi jego oddech.. czujesz jakby jego dłonie znowu wędrowały po twoich ciele. Wiesz,że skoro nie uciekłaś mu wtedy, to i teraz nie uciekniesz od wspomnień który za tobą gonią. Rachel, jest Ci ciężko, ja to rozumiem. Ale samobójstwo nigdy nie było dobrym rozwiązaniem, nigdy nie będzie. 
- Czasami mam ochotę po prostu odejść... nie mieć już nic wspólnego z tym światem. 
- Chcesz zniknąć. Też chciałam. Ja podcięłam sobie żyły.-wskazała na nadgarstki,na których powinnam teraz widzieć blizny,jednak w ich miejscach były dwa tatuaże. "No lies. Just Love"- Zrobiłam je pół roku po tym, jak udało mi się wyjść z dołka. Tobie chce pomóc wiele osób, ja nie miałam nikogo. 
- Jak to? 
- Moja rodzina jest rozrzucona po wielu zakątkach świata, mama i tata już nie żyją. Przez wiele lat byłam samotniczką, odizolowaną od świata... W tedy, 23 marca wracałam do domu, była noc i pamiętam,że padał deszcz. Miałam wówczas 15 lat.. nie byłam lubiana w szkole, wracając... Szłam wtedy kładką,nad torami kolejowymi, nie widziałam kompletnie nic, bo lampa,która była u podnóża kładki nie działała. Wtedy poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Uderzyłam głową o beton, leciała mi krew ale on na to nie zważał. Zaczęłam krzyczeć,ale nikt mnie nie słyszał, Obezwładnił mnie... Usiadł na mnie i rozerwał moją koszulę... Zaczął to robić... Moje gardło było całkowicie zdarte,ale nadal krzyczałam. On się tylko śmiał, mówił "Kwiatuszku, prędzej czy później i tak byś tego doświadczyła." Jakimś cudem udało mi się wyrwać rękę i uderzyłam go w szczękę. Zatoczył się,ale nie przestawał. Wpychał mi swój język do ust... nadal czuję ten smak... Obleśny, przepalony wódką i tytoniem... Chciałam uciec, szarpałam i i biłam go,ale on tylko jedno zrobił. Rozpiął swoje spodnie.... i chyba wiesz co było dalej.-spojrzała na mnie. Miałam ochotę ją przytulić, powiedzieć,że to już minęło,ale właśnie teraz przypomniało mi się to co przydarzyło się mnie.- Zostawił mnie na środku kładki, leżałam nie przytomna, zgwałcona i całkowicie rozbita,aż nie znalazła mnie pewna kobieta. Pomogła mi się pozbierać, zaprowadziła na policję,a później do domu. Moja rodzina,nie przejęła się tym. Nie obchodziło ich to,że prawie przez trzy miesiące ich dziecko nie wychodziło z pokoju,że co dziennie wbijałam sobie żyletkę w ciało. To,że nie wracałam do domu na noc,że ćpałam i piłam. Nic,aż poznałam Alex. Wywiozła mnie z mojego rodzinnego miasteczka, zamieszkałam z nią tutaj,aż sama nie stanęłam na nogi. Poszłam do specjalisty, pomógł mi i to bardzo. Pokazałam,że nadal mogę cieszyć się z tego,że żyję. Dziękuję temu człowiekowi z całego serca. Gdyby nie on, nie rozmawiałabyś ze mną teraz. Nie wiedziałabyś o mojej historii. Nie wiedziałabyś,że jednak można z tego wyjść. Zadaj sobie teraz pytanie. Czy warto odejść?-spojrzałam na nią przeciągle. Oczywiście,że nie... tylko Rachel... czy ty potrafisz tę świadomość przyjąć do siebie? Czy będziesz taka silna jak Claudia? Czy masz takie oparcie jak ona? Dasz radę? Znasz odpowiedź,tylko musisz się z nią pogodzić. Ścisnęłam mocnej dłoń Liama, wiedziałam,że on mi pomoże. Nie pozwolił mi odejść. Ja też nie pozwolę odejść jemu.

* Z PERSPEKTYWY CAROLINE *

Po wejściu do domu okazało się,że nikogo w nim nie ma. Postanowiłam,że nie będę się tak nudzić i pójdę do Harry'ego,który na pewno siedzi u siebie.Tak też się nie myliłam, gdy weszłam do domu 1D od razu przywitał mnie uśmiechnięty Malik, przytulił mnie i zaproponował sok pomarańczowy. Zgodziłam się i przez chwilę z nim porozmawiałam po czym poszłam na górę, do pokoju Hazzy. Zapukałam lecz nie otwierał, powtórzyłam tę czynność,ale nie stało się nic zaskakującego. Postanowiłam wejść sama z siebie. Gdy tylko drzwi otworzyły się ujrzałam mojego chłopaka opierającego się o parapet, do ucha miał przystawiony telefon komórkowy i zacięcie z kimś rozmawiał. Kłócił się. Stał do mnie tyłem,więc nadal nie widział,że jestem w pomieszczeniu. Zrobiłam krok w przód i usłyszałam z kim i o czym rozmawia.
- Taylor, błagam daj mi spokój...- przerwał,a ja usłyszałam stłumiony głos płaczu wydobywającego się ze słuchawki telefonu.- Zrozum, proszę...ale między nami nic nie było. Nie kocham Cię i ty nie kochasz mnie. Nie pasujemy do siebie, nie napędzasz mnie już w taki sposób jak to robiłaś wcześniej. Wystarczy tego Taylor, kocham kogoś innego. Musisz to wiedzieć!- i się rozłączył. Czułam jak zasycha mi w gardle,nie potrafię przełknąć śliny,a co dopiero cokolwiek powiedzieć. Właściwie, dlaczego on z nią rozmawiał? Przecież jakby nic nie czuł,to nawet by nie odbierał tego telefonu od niej. Czułam jak zbudza się we mnie zazdrość i kompletnie nie wiadomo z jakiś przyczyn złość. Odwróciłam się na pięcie i szybkim, rześkim krokiem wyszłam z jego pokoju trzaskając drzwiami. Nie wiem czemu to zrobiłam,ale czułam,że Taylor może stanąć nam na drodze do szczęścia.

______________________________________________________________
Ta ta ta tadam... Rozdział 11 już jestem :) Dzisiaj nastąpi moja egzekucja, o 17 mama wyrusza na wywiadówkę i będzie masakra. Boję się,że dostanę poważna karę (rok temu, miałam na 6 miesięcy zabranego lapka, przez co z lekka ucierpiał mój 2 blog), tak więc obawiam się najgorszego. Jeżeli kara będzie na tyle poważna to raczej to zauważycie, może (nawiasem mówiąc zaczynają mi się ferie od piątku) jakoś was powiadomię, np. od koleżanki z kompa,albo coś. Nie wiem jak to będzie. Mam nadzieję,że rozdział się wam spodobał. Trochę rozkręcam akcję z Rachel,ale nie martwcie się, Diany&Carls nie zaniedbam.
Pozdrowionka. Zapraszam na mój pogrzeb.
 - R.I.P JERR

No i tutaj zdjęcie tatuaży Claudii :)

 
No i wygląd Suzan :) 


13 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Dobrze, że ktoś pogadał z Rach :D
    Nie będzie aż tak źle na zebraniu xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, ze cie kocham i rozdzial jest genialny, ale wiesz co mnie boli.....

    OdpowiedzUsuń
  3. o jaki cudny rozdział :)
    Kocham to jak piszesz...........Nie przejmuj się tak wywiadówką. Chill out
    Dawaj rozdział 12
    Kocham Cię i twój styl pisania
    Dżerr

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że nie będzie aż tak źle po wywiadówce, bo jestem uzależniona od Twojego bloga i nie wytrzymam rozłąki na tak długi czas, bo po tym co piszesz to widać, że mama jednak surowe kary daje! ;( ale trzymam kciuki, żeby było dobrze.! ;))
    /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny, jak zwykle zresztą;P Czekam na następny. Nie będzie tak źle ;) Oby kary nie było, bo nie wytrzymam! ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jako że ostatnio mam w zwyczaju się rozpisywać, tak będzie i tym razem ;) Na początku zapewnię Cię jednak, że z Twojej wywiadówki mamusia wróci do domu rozpromieniona i zadowolona z tego, że masz same piątki i szóstki. Dlaczego? Bo poszłam do Twojej gimbazy i podmienilam wszystkie niedociągnięcia. Chociaż... Dobra, przyznaje się. Zrobiłabym tak, gdybym wiedziała, do jakiej szkoły chodzisz :D A wracając do rozdziału: co ją mogę powiedzieć? BISTY jak zawsze! Muszę się przyznać że po prostu kocham tą perspektywę Rachel. Jest taka realistyczna, że mam ochotę skoczyć z okna. No i żeby mnie jakiś przystojniak uratował ;) W każdym razie świetnie wprowadziłas te wszystkie emocje, odczucia i wahania. Dzięki temu postać Rachel jest mi znacznie bliższa... No i nadal nie wiem, co się stanie z Loganem. A już się cieszyłam, że w którymś z opowiadań o 1d nie wszystkie główne bohaterki chodzą z chłopakami... Ehh... Coś czuję, że jeszcze namiesAsz z Dianą, bo Caroline pogrążyłas z tą Taylor! Ej, Carls, przecież Harry powiedział jej, że jej nie kocha, tylko inną, czyli ciebie! Oj Jerr, ja z Tobą muszę porozmawiać w cztery oczy.
    Jak zwykle niecierpliwie czekam na next... Bo co mam robić po tak świetnym rozdziale?!
    Weny!
    Merr

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej, super !
    Nie wiem dlaczego, ale Diana jest moją ulubienicą.
    Uuu kroi się kłótnia pod tytułem : "Taylor".
    Perspektywa Rachel opisana nieziemsko. Potrafiłam dokładnie wczuć się w bohaterkę. Zgadzam się z Merr. ! Jak powiedział, że jej nie kocha, to nie kocha. Ale bądźmy szczere : każda laska by się wściekła, kiedy by twój chłopak gadał do innej laski, że jej nie kocha. No ja bym furi dostała !.
    Rozdział świetny. Po prostu cudo. Życzę wszystkiego dobrego i dużo weny, b czekam na dalsze losy bohaterów ; ) ;*
    Pozdrawiam Isiia <3.

    OdpowiedzUsuń
  8. w końcu ogarnęłam wszystkie rozdziały xD blog zajebisty :D uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojjjjj! Cukiereczku Ty mój najukochańszy! :****
    Wspaniały rozdział!! Rycze!!!
    Z perspektywy Rachel.. cudownie ci wyszłooo!! <3
    Lofff You.!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zostałaś przeze mnie nominowana do The Versalite Blogger, wszystko w odpowiedniej zakładce na moim blogu: http://percyiannabeth.blogspot.com/
    <3
    Merr

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej , nie wiem czy mnie znasz ale JAKIS WEWNĘTRZY GŁOS , KTORY ZNASZ BARDZO DOBRZE KAZAŁ mi tuu skomentować wiec jestem. ;p wciągnęło mnie :D! juz nie moge sie doczekac nastepnego rozdziału i az w koncu zacznie sie dziać coś miedzy Rachel a Liamem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na rozdział 11 do mnie :D
    http://percyiannabeth.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy