* Z PERSPEKTYWY CAROLINE *
Wybiegłam z jego domu, słyszałam za sobą krzyki ale postanowiłam,że nie dam za wygraną. Dlaczego on w ogóle rozmawia z tą Taylor? Nie lubię jej, po prostu nie trawie tej pseudo piosenkarki. Prawda jest taka,że wykorzysta Harry'ego w swojej kolejnej piosence i pokaże całemu światu jak bardzo ją zranił. To tylko kwestia czasu,a on jeszcze z nią rozmawiał. Poczułam jak ktoś ściska mnie od tyłu za ramie. Odwróciłam się i spojrzałam prosto w jego zielone tęczówki.
- Co się stało?-zapytał przejęty.
- Zgadnij, przystojniaczku. Co u Taylor? Kiedy premiera jej nowej piosenki o TOBIE?!
- Ej.. Chodzi Ci o to,że z nią rozmawiałem?
- Może.-zaśmiał się poirytowany.
- Caroline,ja jej tłumaczyłem,że między mną,a nią nigdy nic nie było. Bynajmniej ja tak uważałem.-powiedział.- Dzwoni do mnie od tygodnia,nie odbierałem... zaczęło mnie to denerwować więc musiałem coś z tym zrobić. Powiedziałem jej,że to koniec i tyle. Caroline,błagam będziesz się wkurzać tylko o takie coś?- patrzył na mnie przejęty,widać było,że nie bardzo odpowiada mu fakt,że jestem zła za to,że próbował uświadomić tej całej Swift,że to koniec. Westchnęłam. Najwyższy czas schować dumę do kieszeni. Podeszłam do Loczka i przytuliłam go najmocniej jak tylko potrafiłam.- Oh, skarbie.. Jesteś taka słodka jak się złościsz,ale już Ci mówiłem. Liczysz się tylko ty-wstrzymałam oddech. Znowu mu uległam.- Idziemy do parku? Przejść się?-zapytał. Pokiwałam głową i splątałam nasze palce razem. Szliśmy powoli, w ciszy. Przyjemnej ciszy. Moja złość, gdy tylko przytuliłam Harry'ego automatycznie zniknęła. Rozpromieniłam się gdy zaczął opowiadać wcale nie śmieszne żarty, robić głupkowate miny i gdy krzyczał na cały park,że kocha Caroline Wish. Wszędzie pałętali się paparazzi,a Harry w najlepsze tańczył na chodniku i skakał na mnie z krawężnika. W końcu mnie też poniosło i wskoczyłam mu na plecy. Szepnęłam mu do ucha;- Dalej skarbie, zawieź mnie do domu. Może Cię jakoś wynagrodzę!- zamruczał cicho i już całkowicie nieogarnięty pobiegł do mojego domu. Robili nam zdjęcia i krzyczeli za nami,ale Hazza nawet się nie zatrzymywał. Jego brązowe loczki łaskotały moją twarz,mimo to przywarłam do niego jeszcze mocniej. Po dziesięciu minutach, w ciągu których Harry wywaliłby się chyba z cztery razy byliśmy już pod moim domem,. Zsunęłam się z jego pleców i natychmiast stanęłam przed moim prywatnym murzynem,który będzie mnie wozić tam gdzie będzie mi się tylko chciało. Spojrzałam mu prosto w oczy i pocałowałam w nos. Zaśmiał się, pewnie nie spodziewał się.
- I to jest moje wynagrodzenie?!- zaczął się do mnie przybliżać ze wielkim uśmiechem.- Wiesz co Cię teraz czeka?!- położył dłonie na mojej talii.- ŁA-SKO-TA-NIE!-krzyknął i zaczął przebierać swoimi placami doprowadzając mnie do łez. W końcu przestał,gdyż w efekcie leżałam na asfalcie razem z nim. Nadal się śmiejąc weszliśmy do mojego domu.
- Może coś ugotuję? Na co masz ochotę?
- Hmm... zdaję się na Ciebie.
- Oke..-zdjęłam buty i weszłam do holu.- JESTEM JUŻ W DOMU, DIANA, PĄCZUSZKU POKAŻ SIĘ JEŻELI TY TEŻ JESTEŚ!
- Jestem.-odpowiedziała blondynka.- Przyjdź do jadalni, czekamy na Ciebie.- Chwila czy ona powiedziała, "czekamy". Spojrzałam niepewnie na Harry'ego, złapałam go za rękę i razem poszliśmy do jadalni. Moim oczom ukazał się niecodzienny widok. Przy naszym ogromnym stole siedziała Dian i... Rachel z Liamem. Moją pierwszą reakcją był wielki uścisk jaki złożyłam na mojej przyjaciółce. Poleciały mi łzy, myślałam,że ona już jest całkowicie stracona. Czułam jak ramiona Rachel zaciskają się na moich. Słyszałam jak płacze. Nie wiem jak,ale obie zsunęłyśmy się na podłogę, wzajemnie tuląc się do siebie. Po chwili dołączyła do nas Diana i we trójkę, przez dobre pięć minut leżałyśmy na sobie, płakałyśmy i śmiałyśmy się z naszej głupoty.
W końcu Liam się wydarł w naszym kierunku.
- Robimy kanapkę?!-nie czekał na odpowiedź Loczka,skoczył na nas i rozłożył swoje ciężkie dupsko, po nim przyszedł czas na Hazzę,który zamiast jak człowiek, położyć się to skoczył na nas jak na bombę. Wybuchnęliśmy wszyscy śmiechem,który już nie brzmiał jak pusty dźwięk, życie na nowo do nas zaglądało.
- Styles i Payne!-krzyknęłam.-Zabierajcie z nas te wasze grube dupska!
- Mój tyłeczek jest seksowny!-zaprzeczył Harry.
- Wiem to skarbie,ale też cholernie ciężki.- w końcu udało nam się ich przekonać do tego aby z nas zeszli. Już w miarę ogarnięte usiadłyśmy z nimi do stołu. Rozpoczęliśmy naszą rozmowę. Zauważyłam,że przez cały czas Rachel trzyma Liama za rękę.Opowiadała nam o tym jak próbowała popełnić samobójstwo, gdy tylko wymawiała te słowa z moich oczu wypływały łzy, nie mogłabym sobie poradzić z myślą,że jej by mogła w którymś momencie zabraknąć. Dzięki Liam'owi nadal możemy z nią rozmawiać i przebywać. Opowiedziała nam o rozmowie z Claudią,która bardzo jej pomogła. Jutro, ma kolejne spotkanie i planuje na nie chodzić do czasu gdy wszystko w jej życiu się ustabilizuje. Twierdzi,że odkąd poznała jej historię, powietrze zupełnie inaczej smakuje. Niewątpliwie, strasznie się cieszyłam,że Rachel podjęła próbę walki z życiem,ale jednocześnie bałam się,że załamie się przy pierwszej przeszkodzie jaką napotka na swojej drodze. W końcu zapadła głucha cisza, wyciągnęłam rękę w kierunku dłoni Rachel i mocno ścisnęłam. Popatrzyła na mnie ze łzami w oczach.
- Przepraszam,że chciałam was opuścić. Nigdy więcej tego nie zrobię. Proszę, wybaczcie mi.
- Rachel,ty nie masz za co przepraszać. My Cię rozumiemy. Nigdy nie opuścimy, musisz o tym pamiętać. Na zawsze razem,pamiętasz? Obiecałyśmy to sobie.
- Pamiętam.-pokiwała głową.
- To dobrze.-uśmiechnęłam się do niej.- Może zostaniesz u nas na parę dni?
- Z wielką chęcią,ale jest mały problem.- zaczęła.- Liam zabrał mnie ze szpitala w takim stanie w jakim teraz jestem. Nie mam przy sobie żadnych ubrań. Wszystkie są w moi domu.
- To ja z tobą pojadę.-zaoferował się Harry. Moja przyjaciółka posłała mu blady uśmiech. Wstała od stołu puszczając dłoń Liama. Chłopak wpatrywał się w nią niczym w obrazek. Coś mi mówiło,że tych dwoje łączyła jakaś więź,ale nie byłam pewna czy to tylko przyjaźń czy może zupełnie coś innego. Harry i Rachel wszyli z domu,a ja razem z Dianą postanowiłyśmy zaprosić jeszcze Claudię i Eleanor. Chciałyśmy aby Rachel spędziła ten wieczór w gronie swoich przyjaciółek, chciałyśmy pokazać,że już zawsze przy niej będziemy. W końcu każdej z nas przydałby się taki babski wieczorek.
* Z PERSPEKTYWY RACHEL *
Jechaliśmy w ciszy. To miło ze strony Harry'ego,że zaproponował mnie podwieś. Nigdy nie miałam z nim kontaktu, rozmawiałam może trzy razy w życiu. Był mi kompletnie obojętny,ale wiedziałam,że Caroline jest z nim szczęśliwa. To mi wystarczało. Chciałam przerwać tę głuchą ciszę, więc włączyłam radio. Właśnie leciała piosenka Fairytale Gone Bad zespołu Sunrise Avenue. Lubiłam tę piosenkę, przy niej ja i Logan się poznaliśmy. Dobrze wspominałam ten wieczór, pomimo iż wylądowałam wtedy twarzą w torcie czekoladowym mojej siostry. Uśmiechnęłam się do siebie. Kontem oka zauważyłam,że Harry poogłasza piosenkę. Puścił mi oczko i zaczął śpiewać refren. Zaśmiałam się. Był tak samo zakręcony jak jego włosy. Całą drogę do mojego domu się śmiałam. Po dziesięciu minutach wychyliłam głowę za czarnych drzwi Porshe. Podeszłam do dębowych drzwi i włożyłam klucz do zamka. Przekręciłam nim dwa razy. Drzwi otworzyły się z lekkością. Ściągnęłam buty na przedpokoju i sunęłam do kuchni po brzoskwiniowych płytkach. Nalałam sobie soku do szklanki. Cholera. Był zepsuty. Wyplułam go zlewu,a resztę wylałam. Otarłam usta dłonią i poszłam na górę. Schody cicho skrzypiały pod moim naciskiem. Wyciągnęłam z szafy skórzaną torbę i zaczęłam pakować do niej ubrania. Nie byłam pewna na jaki czas zostanę u dziewczyn,ale coś mi mówiło,że na długi okres. Gdy już miałam zasuwać torbę do pokoju ktoś wszedł. Na szczęście był to Harry,który nieźle mnie przestraszył. Westchnęłam z ulgą i wstałam z podłogi uśmiechając się do niego. Spojrzał na mnie przeciągle i otworzył usta.
- Rachel,czy mogę zadać Ci jedno pytanie?
- No jasne, wal śmiało.
- Czy od czasu...-zaczął.- Kiedy no wiesz.. to się wydarzyło... Logan chociaż raz do Ciebie zadzwonił?-zatrzymałam powietrze w płucach. Spodziewałam się tego pytania, prędzej czy później.
- Nie.-odpowiedziałam i natychmiast wyjęłam moją Black Berry z kieszeni. Wybrałam numer mojego chłopaka i poszłam do łazienki zamykając się na klucz. Trochę to trwało zanim odebrał,ale w końcu się udało.
- Rachel.. To ty?-zachrypiał do słuchawki.
- Tak, to ja.
- Jak się czujesz.. wiesz po czym.
- Po gwałcie? Czemu boisz się nazywać rzeczy po imieniu? Boisz się przyznać sam przed sobą,że twoja dziewczyna została zgwałcona? Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś?
- Rach,przepraszam... nie miałem czasu. No wiesz, cały czas zdjęcia i próby. Na dodatek kazali mi się jeszcze doszkalać. Załatwili mi specjalną nauczycielkę aktorstwa.
- Może to ktoś więcej niż nauczycielka,co?- warknęłam.- Już o mnie zapomniałeś.
- Przestań.-krzyknął.- Nawet nie wiesz jak jest mi ciężko.
- A co ja mam powiedzieć? To mnie zgwałcono! To mnie lekarze nie dawali szansy na życie! A ty co w tym czasie robiłeś gdy ja leżałam na oddziale intensywnej terapii? Nawet nie raczyłeś do mnie zadzwonić. Wiesz co? Chrzań się. Jak tak dalej ma być,że tylko ja wspieram Ciebie to lepiej będzie jak to skończymy.
- Zrywasz ze mną?
- Nie.-odpowiedziałam.- Daje Ci dzień na zastanowienie się. Inaczej to koniec z nami, Logan.- rozłączyłam się. Łzy leciały mi ciurkiem po policzkach, otarłam je szybko dłonią i wyszłam z toalety. Harry siedział na łóżku i przyglądał mi się z zaciekawieniem. Pewnie zauważył moje zaczerwienione oczy,bo podszedł do mnie i przytulił.
- Chodź, wracajmy do domu.-powiedział i wyszliśmy. Całą drogę powrotną zastanowiłam się jak będzie wyglądać moje życie,jeżeli zabraknie w nim Logana. Nie chciałam o tym myśleć,ani tego sobie wyobrażać,ale to nie było możliwe. Przecież jestem tylko człowiekiem.
* Z PERSPEKTYWY CAROLINE *
Właśnie szykowałam każdej z nas drinki kiedy do domu weszła Rachel z Harrym. Mój chłopak miał przewieszoną przez ramię czarną,skórzaną torbę i patrzył na moją przyjaciółkę smutnym wzrokiem. Postanowiłam,że zapytam go później o to. Podałam Eleanor zielonego drinka i sama zaczęłam dopijać mojego. Harry usiadł na kanapie koło Liama i uśmiechnął się do mnie.
- No to co robimy,drogie panie?-zaczął śmiesznie kiwać brwiami, przez co myślałam,że zaraz zadławię się napojem.
- Oh, kochany Haruś myśli,że zostanie z nami.-powiedziała Diana z udawaną żałością. Co jak co,ale ona aktorką to mogła by być.- Skarbie, zdradzę Ci co będziemy robić. My, czyli ja, Carls, Rach, Claudia i El będziemy oglądać filmy,plotkować i robić dużo innych rzeczy podczas kiedy wy zabierzecie te wasze seksiaste dupeczki z naszej kanapy i wyjdziecie ztąd. Przykro mi,ale to wieczór tylko dla pań.
- No weźcie...-zaczął jęczeć Payne.
- Nie, Liaś. W tej chwili bierzecie dupeczki i wychodzicie. No raz-dwa, raz-dwa!- zaczęła ich wypychać z kanapy. Pojękiwali cały czas,ale w końcu wstali. Harry pocałował mnie na pożegnanie i kazał mi zadzwonić jak będziemy czegoś potrzebować. Oczywiście Liam,nie wyszedł zanim nie przytulił Rachel. Oho,ja sobie z nią porozmawiam. Gdy już w końcu opuścili mój dom, każda z nas przebrała się w swoją piżamę. Usiadłyśmy w salonie, pijąc drinki i plotkując. Nagle Eleanor wpadła na pomysł zagrania w grę "Prawda czy Wyzwanie"
- Ja pierwsza.-zgłosiłam się. Zakręciłam butelką po winie i wypadło na Claudię.- Prawda czy Wyzwanie?
- Prawda.-odpowiedziała.
- Hmm....-zamyśliłam się.- Czy czujesz coś do któregoś z chłopaków z 1D, masz powiedzieć do którego i co konkretnie.- Dziewczyna zarumieniła się i zaczęła wymigiwać od odpowiedzi. Coś czułam,że moje pytanie jest trafne.
- No dalej!-zachęcała ją dziewczyna Lou.- To pozostanie między nami,prawda dziewczyny?-przytaknęłyśmy jej wszystkie. Claudia spojrzała posępnie i w końcu odpowiedziała.
- Zayan... Podoba mi się i chyba się w nim zakochuję.-szepnęła cicho. Oczywiście, wybuchnęłyśmy śmiechem. Dopadła nas głupawka i zaczęłyśmy tarzać się po ziemi. Teraz Claudia zakręciła i wypadło na Dianę.
- Wyzwanie.-odpowiedziała dumnie.
- Hhohoh, teraz się nie pozbierasz.-zaczęła.- Słuchaj uważnie. Masz zadzwonić do Niall'a i uwodzicielskim głosem powiedzieć mu,że czekasz na niego w bieliźnie i jesteś gotowa zlizać z niego bitą śmietanę.- Diana zrobiła się cała czerwona i lekko zapowietrzyła. Chyba nie wiedziała jak ma zareagować na to wyzwanie. Claudia z wielkim uśmiechem na ustach podała jej telefon. Wszystkie zastanawiałyśmy się czy ona to zrobi.
Ale akcja. Diana zabrała z rąk brązowookiej telefon i wykręciła numer do Horana. Na początku się strasznie jąkała,aż doszła do sedna. Gdy się rozłączyła popłakała się ze śmiechu. Powiedziała nam,że Niall nie wiedział co ma jej odpowiedzieć i pobiegł po radę do Lou,który kazał mu zastanowić się czy chce zmarnować taką dobrą śmietanę, blondyn zastanowił się i odpowiedział,że nie jest jeszcze gotów poświęcić jedzenia na takie cele. To nas całkowicie rozbroiło, leżałyśmy i nie wiedziałyśmy co się z nami dzieje. Chyba zabawa się skończyła bo na chwilę odpłynęłam. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam dziewczyny które tańczę rozbieranego. Wstałam i poszłam do kuchni,w której dopadł mnie wielki pyciek(to oznacza wielką chęć na coś -dopisek autorki-) Wyjęłam z lodówki potrzebne produkty do naleśników i schyliłam się po patelnię. I nagle coś białego przebiegło koło mojej ręki. Wydarłam się i cofnęłam ją. Spojrzałam jeszcze raz i w środku ujrzałam całąąą rodzinę białych myszek. O MÓJ BOŻE! Zaczęłam krzyczeć na cały dom,aż dziewczyny zbiegły do kuchni. El kucnęła obok mnie i spojrzała do szafki, gdy zobaczyła to co ja również wydała z siebie zduszony pisk. Zamknęłam szafkę z trzaskiem i podeszłam do drugiej,w której trzymałam szklanki. O mój boże! Tam też było ich pełno! Otworzyłam następną i następną, i następną! W każdej był około pięciu myszek. Wdrapałam się na blat kuchenny i zaczęłam wymachiwać patelnią. To jeszcze bardziej otrzymywało mnie w przekonaniu,że jestem psychiczna.
- DZWOŃCIE PO HARRY'EGO! BŁAGAM ZADZWOŃCIE!-piszczałam. Po chwili Rachel rozmawiała już z moim chłopakiem i po pięciu minutach do domu weszli Harry, Louis i Zayan. Patrzyli na mnie jak na opętaną. Lou zgarnął mnie na barana i postawił koło swojej dziewczyny. Przyglądałam się jak Zayan próbuje otworzyć szafkę miotłą, gdy tylko mu się udało i zobaczył to co my zobaczyłyśmy pisnął,a szczotka upadla na podłogę z impotentem. Jego reakcja pobudziła w nas hormon adrenaliny(widzicie,wyższa biologia we mnie tkwi -autorka-) i wybiegłyśmy z domu. Stałyśmy tylko i wyłącznie w piżamach i obserwowałyśmy przez ono jak chłopaki radzą sobie z plagą myszek w moim domu. Aż dziwne,że ich nie zauważyłam wcześniej. Przecież tak nagle nie mogły by się pojawić. Po jakimś czasie chłopaki wybiegli z domu,a Zayan nadal piszczał.
- Nic dzisiaj nie zrobimy.-powiedział Harry.- Jutro z samego rana zadzwonię po fachowca.
- Ale to miał być nasz wieczór!
- Wiem skarbie-przytulił się do mnie.- Mam pomysł. Może pójdziecie do nas i tam spędzicie resztę wieczoru? Oczywiście, ja już tak bardzo chcecie to nie będziemy do was zaglądać.
- Miło z waszej strony.-odpowiedziałam.- To jak dziewczyny? Idziemy?-wszystkie się zgodziły i razem poszłyśmy w kierunku domu chłopaków. Zauważyłam,że Claudia trzyma Zayana za rękę i próbuje go uspokoić. Mulat wpatrywał się w nią wielkimi,brązowymi oczami i oznajmił na głos,że ona dzisiaj z nim śpi. Blondynka zaśmiała się cicho i przytuliła do niego,co raczej mu się podobało. Harry pocałował mnie w czubek głowy i wprowadził nas wszystkich do środka. Diana za wszelką cenę próbowała się ukryć na moimi plecami, już rozumiem. Chyba chodziło o to zadanie w grze, myślę,że teraz będzie ukrywać się przed żarłocznym Niall'em. Chłopaki zaprowadzili nas na samą górę i wskazali pokój w którym możemy przenocować. Obiecali,że zaraz przyniosą nam coś do jedzenia i picia. Rozgościłyśmy się. W pokoju były dwa łóżka dwuosobowe. Skoro Claudia miała spać z Zayan'em to spokojnie uda nam się sparować. Siedziałyśmy wszystkie razem na podłodze i rozmawiałyśmy,tym razem już spokojnie. Gdy Lou zajrzał do nas z wielką tacą przekąsek już prawie spałyśmy. Uśmiechnął się do nas i wyszedł. Gdzieś przed północą każda z nas zasnęła. Każda oprócz mnie. Przewracałam się z boku na bok irytując przy tym Dianę. W końcu nie wytrzymałam i wyszłam z pokoju. Zeszłam cicho po schodach i skierowałam się do kuchni żeby nalać sobie coś do picia. Gdy przechodziłam koło salonu zauważyłam,że ktoś śpi na kanapie. No jak myślicie kto tam spał? Oczywiście, misiaczki- Claudia i Zayan. Uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam do kuchni. Nalałam sobie wody do szklani i chciałam już wracać,ale zdałam sobie sprawę,że przecież nie zasnę. Postanowiłam,że pójdę zajrzeć do pokoju Harry'ego. Przeliczyłam się, chłopak spał.
- Hej...-szepnęłam kucając koło niego.- Harry,śpisz?
- Mmm... czo?
- Mogę położyć się koło Ciebie.-te słowa chyba na niego mocno zadziałały bo od razu się rozbudził.
- Jasne.-zaczął kiwać śmiesznie brwiami.
- Nie licz na więcej, Styles.-powiedziałam śmiejąc się.- Dobranoc.
______________________________________________________________
Trochę się naczekaliście,ale jakoś brakowało mi czasu na napisanie rozdziału. Jak widać przeżyłam wywiadówkę ;> Teraz mam ferie i możliwe,że będę miała więcej czasu na pisanie. Zapraszam do komentowania wszystkich czytelników.
Pozdrowionka
PS; Zapraszam na mojego ask'a <klik> na którym możecie zadawać mi pytania na temat bloga i nie tylko ;)
Hahahahaha myszki
OdpowiedzUsuńHaha cudowne. Takie slodkie :-)
Czekam na kolejny rozdzial
Cudny rozdział!
OdpowiedzUsuńStanowczo za szybko mi one mijają! ♥
Kocham Cię!
Jeeej! NN ^^
OdpowiedzUsuńJerr, rozbroilas mnie całkowicie na koniec dnia. Rodzina białych myszek... Hahaha! Carls z patelnią :D Haruś, Liuś... I to zadanie Diany z Niallem. Czy warto marnować jedzenie na takie cele? Pewnie Lou by się zgodził, gdyby chodziło o marchewkę :D W tytule napisałaś, że Carls uważa się za psychiczną: pomyśl co uważają moi rodzice, kiedy dzień przed szkołą siedzę i śmieję się do komórki ;) Seksiaste dupeczki (mój komórkowy słownik podpowiedział "ściereczki" xD)... Pisk Zayana :D A właśnie, jeżeli już o nim mowa... To co z Perrie? Jest u Cb w opowiadaniu? Oczywiście liczę, że Rachel będzie z Liamem, bo Logan zachował się jak ostatni dupek, chociaż bardzo lubię jego imiennika grającego Percy'ego w filmie ;* Kocham Cb i Twoje poczucie humoru :D
<3
Merr
PS Pisząc to cały czas się śmieję xD
Nie,nie.. Perry nie będzie ;) Bynajmniej ja tak planuję na razie,ale zobaczymy ;> Dziękuję bardzo ;) Pozdrowionka ;))
Usuńaaaa świetny rozdzial , najlepszy jaki dotychczas czytałam ^^ Czeekam na nastepny :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie! ;) To prawda i wyzwanie!! xDD Hahahaha .. :D Masz talent dziewczyno! ;*
OdpowiedzUsuń/Klaudia
świetne, świetne, świetne! takie kochane myszki a Carls się boi :D
OdpowiedzUsuńKiedy następny ? ;*
Cudowny rozdział!!! Szybko mi tu dodawaj klejny;P
OdpowiedzUsuńHhahahahahha. :D Świetny rozdział. Jak wszystkie oczywiście. :**
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny rozdział nie zastanawiaj się! :P
Niemal się poryczałam ze śmiechu, czytając ten rozdział. Genialne;)
OdpowiedzUsuń