czwartek, 14 marca 2013

021. "Bracie założymy pie-pie-piekarnięęę Będę tam pracować, oł jeee! Rozbujamy nasz biznes! Oł jeee! "


* Caroline * 

Stałam kompletnie jak wryta, nie sądziłam,że ten dzień tak szybko nastąpi. Otworzyłam drzwi i ze strachem w oczach patrzyłam jak blond piękność mierzy mnie wzrokiem od góry do dołu. Czułam jak przewierca mnie na wylot, jak odczytuje z mojej twarzy wszelkie emocje. Uśmiechnęła się do mnie z ironią,a ja nadal nie mogłam uwierzyć,że przede mną stoi Taylor Swift.
- Co.. co ty tu robisz?-udało mi się odezwać, pomimo ogromnej kluchy narastającej w moim gardle. Bałam się,że tuż za chwilkę się rozpłaczę,a Taylor wykorzysta moment mojej słabości.- Nikt nie chce Cię tutaj widzieć.-powiedziałam już bardziej stanowczym głosem i z brodą uniesioną do góry, uśmiechnęłam się sztucznie. Blondynka prychnęła niezadowolona i przepchała się koło mnie, wchodząc do środka.- Co ty sobie wyobrażasz?-krzyknęłam za nią,jednak ona nie robiła sobie nic z uwag,które w jej kierunku kierowałam. Dumnie szła wzdłuż korytarza i skręciła w prawo, kierując się do salonu jakby znała mój dom na wylot. Pobiegłam za nią i gdy tylko przekroczyłam prób salonu zobaczyłam jak Harry zaciska dłonie w pięści i staje się cały czerwony. Szybkim ruchem poderwał się z kanapy i ruszył w kierunku piosenkarki popychając ją w tył. Ona jednak, z idealnym wyczuciem równowagi oparła się o oparcie krzesła i zaśmiała melodyjnym głosem.
- Oh, naprawdę Harry?-zadała w jego kierunku, nie przestając się uśmiechać.- Podniesiesz na mnie rękę? Na mnie, twoją dziewczynę?
-Nie jesteś moją dziewczyną.-odrzekł z przepełniającą go furią.
- Jestem jedną z dwóch.-zauważyła pokazując na mnie palcem.- Przyszłam tutaj oby uzgodnić coś z wami. Oczywiście ustaliłam reguły waszego związku,którego musicie się trzymać,jeśli nie chcecie żeby One Direction przestało istnieć.-spojrzała po nas wyniośle.- To co, kochani? Przechodzimy do rzeczy,tak?- spojrzałam na Herry'ego. Wiedziałam,że gotuje się w nim i jest zdolny zrobić wszystko. Na wszelki wypadek położyłam swoją dłoń na jego ramieniu,mając nadzieję,że chociaż mój dotyk powstrzyma go przed wykonaniu jakiegokolwiek pochopnego ruchu. Taylor, oszałamiająco wredna blondynka usidła na salonowej kanapie i wyjęła ze swojej skórzanej torby niebieską teczkę, po czym otworzyła ją i podała nam plik kartek,który robił za nasze 'kontrakty' do których, mimo naszej niechęci musieliśmy się dostosować.. Zaczęłam go wertować, kartka po kartce nie mogą w zupełności uwierzyć w te bzdury które były tam wypisane... Oczywiście,wszystko miało na celu wypromowanie i postawienie Swift w dobrym świetle..

- Nie zgadzam się na to aby być czyjąś marionetką!-krzyknął rzucając papiery na stół.- Czy uważasz mnie za jakaś pieprzoną marionetkę,Taylor? Kim ja jestem dla Ciebie?!  Myślisz,że przystanę na to?
- Nie masz innego wyjścia.-powiedziała zaciskając usta,a mnie zaczęło się wydawać,że pierwszy raz odkąd tutaj przyszła jej pewność siebie zaczęła się ulatniać.
- Przestań grać! Powiedz w końcu czego chcesz! Zrobię wszystko.. zapłacę Ci ile będziesz chciała,ale do cholery daj mi spokój...
- Ty nadal nie rozumiesz, Harry?-zadała wstając z kanapy.- Przecież ja Cię kocham.-powiedziała głaszcząc go po policzku. Tym razem to ja poczułam złość i wstręt,które narastały głęboko wewnątrz mnie. Przecież ona go nie kocha. Nie kocha, nie kochała i nie pokocha.
-Nie.-odpowiedział.- Nigdy mnie nie kochałaś. Zawsze liczyła się dla Ciebie kariera, zawsze. Nie ważne czy mieliśmy być przyjaciółmi,czy też nie. Nigdy nie czułaś do mnie tego,co powinnaś była czuć. Wiesz co mnie różni od innych twoich byłych,Taylor? To,że ja połapałem się dużo wcześniej jaka naprawdę jesteś. Wiesz, dobrze. Uratuję moich przyjaciół, ale wiedz,że zrobię to tylko i wyłącznie dla nich,bo oni zasługują na szczęście, lecz ty nie.
- Za tydzień jest gala BRIT Awords. Masz się ze mną pokazać.-powiedziała wściekła.- Inaczej wiesz co będzie.- popatrzyła na nas z obrzydzeniem i wstrętem, chrząknęła nonszalancko, tylko po to aby dodać dramaturgii tej sytuacji i wyszła, pozostawiając mnie sam na sam z Harry. Rzuciłam mu jedno, krótkie spojrzenie i pełna strachu poszłam na górę, mając nadzieję,że Harry zrozumie moją aluzję i  pójdzie do siebie,bo tego wieczoru nie chciałam już widzieć nikogo na oczy.
Rzeczywiście, można powiedzieć,że byłam zmęczona. I to bardzo. Myślę,że jak na jeden dzień wydarzyło się aż za dużo rzeczy. Gdy weszłam na górę i skierowałam się do pokoju, pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było rzucenie się na łóżko. Czułam jak wiruję wśród melancholijnego świata, czy miałam dość? Zdecydowanie,tak. Przecież miałam tu wrócić z dwiema najlepszymi, szczęśliwymi przyjaciółkami, szkoda tylko,że nie wzięłam pod uwagę tego iż los lubi płatać figle. Zastanówmy się przede wszystkim jak ja wyobrażałam sobie związek z Harrym, praktycznie to.. ja go nie znam. Zaledwie skończył się luty, czyli miesiąc odkąd wtedy w centrum handlowym wylazłam na niego koktajl. Czy już wtedy wiedziałam,że wszystko się zmieni? Czy byłam pewna,że ktoś jest w stanie wkroczyć do mojego życia i obrócić je do góry nogami? Zdecydowanie,nie. Podsumują dobre wnioski; poznałam świetnego chłopaka, dzięki niemu i jego przyjaciółce miałam szansę wziąć udział w kampanii, przeżyłam najcudowniejsze walentynki w całym moim życiu, poznałam czwórkę wspaniałych facetów... no i dzisiaj prawie straciłam dziewictwo.
Podsumowując negatywne wnioski; na pewno to,że straciłabym dziewictwo na kanapie, zrobiłam z siebie wariatkę wylewając koktajl na idola nastolatek, zaniedbałam przyjaźń z dziewczynami(tak, to prawda. Czułam to. Odkąd ja i on byliśmy parę więcej czasu spędzałam z nim.), uważałam związek za coś ważniejszego niż kariera(to też prawda.), gdyby okazało się,że Liam coś do mnie czuje zepsułabym też ich przyjaźń. Naraziłam się fanką Hazzy i pewnie chcą mnie zlinczować za to,że jestem z ich ulubieńcem, no i wreszcie... wkopałam się w otwartą wojnę z Taylor
Podsumowując wydarzenia z jednego miesiąca; Namieszałam w cholerę i jeszcze bardziej. Zawsze miałam pokręcone życie... z przyjaciółmi,a przede wszystkim z moja rodziną... Kiedy skończyłam 17 lat przyjechałam do Londynu,a moja matka... nie ważne. Kiedy indziej, kiedy indziej wam to opowiem. Zamknęłam zmęczone oczy chociaż na chwilę,starając się chociaż w minimalnym stopniu zapomnieć o tym dniu, gdy nagle do pokoju wszedł... Harry.

- Hej...-zaczął.- Myślałem, to znaczy... miałem nadzieję,że przygarniesz mnie na noc.-powiedział.- Nie chcę iść do domu... wiem,że tam jest tylko jeden temat,a ja chciałbym go uniknąć. Za dużo się dzisiaj wydarzyło.
- Zdecydowanie za dużo.-przytaknęłam.- No, dobrze... nie mam nic przeciwko.-starałam się uśmiechnąć, mając na uwadze też to żeby nie był to za ochoczy uśmiech. Okej, mimo wszytko widok Styles'a w samych bokserkach... No powiedzmy,że działał hipnotyzująco.- Ale ja idę się pierwsza wykąpać.-powiedziałam.
- A nie mogę z tobą?-zapytał robiąc słodką minkę. Zaśmiałam się cicho i złapałam za piżamę.
- Nie.-odpowiedziałam stanowczo i poszłam do toalety, czując na sobie jego wzrok. Wykąpałam się szybko i po dwudziestu minutach już z niej wyszłam,ale gdy zobaczyłam,że Harry już umyty leży na łóżku.. poczułam lekkie zdezorientowanie.
- Kotku, masz jeszcze toaletę na dole.-powiedział kiwając śmiesznie brawami.
- Przestań, rozpraszasz mnie przez to.-spojrzał na mnie jak na wariatkę,ale po chwili złapał mnie w pasie i pociągnął do siebie. Opierałam się dłońmi o jego klatkę piersiową,która przyjemnie, szybkim ruchem wznosiła się i opadała. Jego loczki były jeszcze delikatnie mokre i posklejane do drugich. Patrzyłam prosto w jego zielone oczy,które mimo wszelkich zmartwień i okropnych rzeczy, jakich doświadczyły nadal były wesołe i roześmiane.
- Lubię Cię rozpraszać.-powiedział całując mnie w czoło.- Bardzo.-zaczerpnęłam głęboko powietrza, pozwalając słodkiej woni wypełnić moje płuca całkowicie. Czułam zapach czekolady zmieszany z męskimi perfumami...
- Harry czy ty,abyś przypadkiem nie użył prywatnej, czekoladowej kulki do kąpieli, Diany? Wiesz,że ona Cię zabije,jak się dowie?- zrobił przestraszoną minę i natychmiastowo się ode mnie odsunął. Patrzyłam na zdruzgotanego Loczka i zaśmiałam się pod nosem.- Żartował, głuptasie. Chodź tu, pora spać...
- Ale mi się nie chce spać.-powiedział zadziornie.- Może porobimy coś innego?-znów powtórzył ten gest z brwiami,a ja automatycznie parsknęłam śmiechem.
- Oh,nie. Ja jestem zmęczona,kiedy indziej.
- Obiecujesz?
- Może.
- Może tak, czy może nie?
- Może tak... może nie...
- Caroline! Powiedz.
- Zobaczysz.- szepnęłam cicho i okryłam się kołdrą. Po chwili również i on to zrobił. Objął mnie silnym ramieniem i nie pozwalając mi nawet w czasie snu odsunąć się od niego chociaż na milimetr.

- W tym samym czasie -
* Rachel * 

Patrzyłam na wyświetlacz telefonu. Nie możliwe, to po prostu nie możliwe... ona nigdy do mnie nie dzwoniła. Nie wiedziałam co właśnie, w tym momencie czułam. Może strach... tylko dlaczego? Powinnam być szczęśliwa,że w końcu po tak długim czasie ona... zainteresowała się życiem swojej córki. 

- Mamo..?-szepnęłam do telefonu. 
- Oh, Rachel... a myślałeś,że kto?-zapytała wesoło. Za wesoło, jak dla mnie.- Kochanie, dlaczego nie odbierasz... dzwoniłam do Ciebie chyba z dziesięć razy, do Caroline też dzwoniła,ale nie odbiera. Dopiero jakieś dziesięć minut temu dodzwoniłam się do Diany,ale z tego co się dowiedziałam to ona nadal jest w Los Angeles.. właściwie, dopiero dowiedziałam się,że w ogóle tam poleciałyście. 
- A czy kiedykolwiek interesowałaś się moim życiem,że teraz tak bardzo oczekujesz natychmiastowych raportów z jego poczynań?
- Rachel, przestań.-powiedział twardo,jak to przystało na moją matkę.
- Po co do mnie dzwonisz?-warknęłam poirytowana faktem iż moja matka,która przez znaczną część mojego życia nigdy,ale to nigdy nie ingerowała w nie,a teraz, tak po prostu zapragnęła stać się super mamuśka.
- Musisz być taka arogancka,w stosunku do mnie?-zapytała.- Miałam sen..
- Ta.. ty i te twoje sny... co tam wywróżyłaś, kochana mateczko?-syknęłam przewracając oczyma. Jak dobrze,że matka tego nie widziała. Pewnie teraz zostałabym spoliczkowana albo coś podobnego.
- Ta rozmowa nie ma sensu.-powiedziała,a ja niemal czułam jak zaciska wargi ze wściekłości.- Po prostu, Rachel śniłaś mi się,ale to nie było wcale takie piękne... coś kazało mi do Ciebie zadzwonić i upewnić się czy wszystko jest w porządku. 
- Nic nie jest w porządku!-krzyknęłam do słuchawki telefonu.- Nic, rozumiesz? Wszystko się spieprzyło. Wszystko,mamo...- nagle poczułam narastającą chęć przytulenia jej, podobało mi się,że nawet przez przeczucie,które mogłoby być jednak mylne zadzwoniła do mnie. Zawsze mnie odtrącała, wyjeżdżała i zajmowała sobą,a teraz wewnątrz siebie poczułam przyjemne ciepło. Brakowało mi matczynej opieki przez tyle lat,ale wytwarzałam w sobie coś na miarę drugiej skóry,która chroniła mnie.. chroniłam mnie przed bólem. Z niecierpliwością czekałam,aż się odezwie,ale jedyne co mi odpowiadało to głucha cisza,po drugiej stronie telefonu. Nagle cichy,głęboki westchnięcie i szloch.- To nie przez Ciebie.-powiedziałam ledwo powstrzymując łzy, czułam jak ona się teraz obwinia za wszystkie krzywdy, jaki mi wyrządziła. 
- Chodzi o Logana,prawda?
- Tak.
- Kocham Cię Rachel, chcę abyś to wiedziała. 
- Ale ja to wiem,mamo... 
- Kocham Cię, moja maleńka... Pamiętasz tę włoską kołysankę,którą śpiewałam Ci do snu? 
- Pamiętam.-przyznałam,zaciskając dłonie w pięści. Starałam się nie rozpłakać, starałam się być twarda i nieugięta. Cholera,to mi nie wychodziło. Otarłam pojedynczą łzę,która samotnie spływała po mym policzku. Mama zaczęła cicho nuciła kołysankę,którą znałam na pamięć. Gdy skończyła obie płakałyśmy do telefonów.
- Spotkamy się?-spytała. 
- Kiedy? Mamo.. ja nie czuję,że żyję. Palę i piję, znowu palę i piję... tak w kółko. Dzisiaj wypaliłam prawie dwie paczki. 
- Pamiętasz tę posiadłość w Glasgow? Obecnie tam mieszkam... przyjedź do mnie. Możesz zabrać ze sobą dwoje twoich przyjaciół, to mi nie będzie przeszkadzać,ale przyjedź. Proszę, Rachel...
- Zastanowię się,dobrze? Jutro do Ciebie zadzwonię. Obiecuję. 
- Dobrze. Kocham Cię. Do usłyszenia. 
- Do usłyszenia.-powiedziałam cicho i rozłączyłam się. Nie pamiętam dokładnie,co zrobiłam gdy się rozłączyłam. Na prawdę. Wiem,że gdy tylko odzyskałam świadomość, leżałam już na swoim łóżku z telefonem w ręku. Patrzyłam na sufit oblanym milionem, pojedynczych lampeczek w odcieniach granatu, bieli i filetu,które łączyły się ze sobą i tworzyły własne konstelacje świetlnych gwiazd. Moja klatka piersiowa z powolnym i cyklicznym ruchu wznosiła się w górę i opadała... 
Chyba... czułam się szczęśliwa... Mimo,że nadal Logan ingerował w mojej podświadomości i dawna Rachel,która nadal była jego częścią starała się nade mną dominować, ja poczułam szczęście. Po raz pierwszy w moim życiu poczułam co to jest prawdziwa, matczyna troska. Mimo,że nie ufałam tej kobiecie, mimo,że to ona w dużej mierze doprowadziła do tego,że moja rodzina się rozpadała.. to i tak ją kochałam. Na prawdę,spodziewałam się,że to zupełnie ktoś inny do mnie zadzwoni. Obstawiłam różne wersje. Przecież mógłby to Lima, Diana, Caroline,a nawet Logan... a jednak,żadna z wymienionych osób. Nigdy nie pomyślałabym,że mogła nią być moja rodzicielka. Jedyne co na pewno wiedziałam,że muszę poważnie przemyśleć sprawę jej odwiedzin. Kogo powinnam ze sobą zabrać? Caroline? Nie, ona pewnie chciałby spędzić czas z Harry'm, przecież tak długo się nie widzieli, a po drugie teraz zaczyna przygotowania do kampanii... Kogo by tu zabrać...? Nagle pomyślałam o brązowookiej blondynce,która pomagała mi się podnieść gdy upadłam. Czy Claudia zgodziłaby się na ten wyjazd? Możliwe,ale nie jest to pewne. Szybkim ruchem odblokowałam swój telefon i wystukałam na klawiaturze wiadomość do Claudii. 
"Hej, co robisz np. w środę? ;) Może chciałbyś ze mną pojechać do Glasgow? Odpowiedz mi szybko. - Rachel"
Przeczytałam na nią jeszcze przez chwilę, po czym wysłałam sms'a do mojej koleżanki. Po niecałych pięciu minutach dostałam odpowiedź. "Dla mnie spoko! A ktoś jeszcze jedzie? :) xx" Zastanawiałam się co mam jej odpisać,prawda... ona była jedyną osobą,która przyszła mi namyśl. Automatycznie wystukałam na klawiaturze mojej BlackBerry, jedno imię. "Liam" i wyłączyłam telefon... i chyba zasnęłam.

***
Następnego ranka stałam przed drzwiami domu moich przyjaciół. Oddychałam ciężko i bardzo płytko. Czy się denerwowałam? Bardzo.Po chwili, gdy trzęsącą się dłonią nacisnęłam na przycisk dzwonka do drzwi, u progu pojawił się uśmiechnięty Zayn. Przywitał mnie ciepłym uściskiem i słowami współczucia, których jednak starałam się nie słyszeć. Przywitałam się z resztą chłopaków,którzy siedzieli w salonie. Była dziesiąta zero trzy,a ja stałam bezradnie przed drzwiami z jasnego drewna. Chwila zwątpienia, wdech i wydech, pukam, drzwi się otwierają,a w nich stoi mój przyjaciel. Ma na sobie niebieskie bokserki, które do połowy zakrywa biała bluzka z krótkim rękawkiem. Jego włosy są w całkowitym nieładzie, wygląda słodko gdy pociera zaspane oczy, starając pozbyć się resztek snu. W końcu udaje mu się i patrzy na mnie niezrozumiale. Rzucam mu się na szyję, zatrzaskując za sobą drzwi. Jest zdziwiony moim zachowanie,lecz ja tylko powoli wdycham słodkie powietrze zmieszane z jego zapachem.. czuję jak obejmuje mnie od tyłu, jak przez koszulkę bije jego serce.. 
- Przepraszam.-szepnęłam cicho, starając się jednak żeby moje słowa nie brzmiały pusto. 
- Nic nie szkodzi.-odpowiada mi, kładąc swoją dłoń na mym ramieniu i poruszą nią płynnie, nie dając mi szans na wyplątanie się z uścisku. Jeszcze mocniej przywieram do niego, ah.. to mój Liam.- Co u Ciebie?-pyta. 
- Dobrze.-odpowiadam zaciskając usta.- Chciałam Cię gdzieś zaprosić na tydzień. 
- Gdzie? 
- Do Glasgow. Moja matka ma tam posiadłości i zaprosiła mnie i moich najbliższych przyjaciół... pomyślałam,że może chciałbyś ze mną pojechać. 
- Serio? Bardzo chętnie, a kto jeszcze z nami jedzie? 
- Claudia.-odparłam z uśmiechem, czując jednak się szczęśliwa. Świadomość,że będę miała przy sobie osoby potrzebne mi do życia,była bezcenna. 
- Dobrze.-powiedział.- Ja nie mam nic przeciwko. 
- Nie wiesz jak bardzo się cieszę.-ścisnęłam go jeszcze mocniej. 
- Kiedy jedziemy? 
- Jutro? Pasuje Ci? 
- No jasne. 
- To świetnie. Spakuj się, a ja wracam do domu też się spakować.- powiedziałam uśmiechając się do niego.- Do zobaczenia.-pocałowałam go w policzek i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Byłam pełna pozytywnej energii, pierwszy raz od kiedy tutaj wróciłam. Może tak pozostanie? Nie wiem. 

- W tym samym czasie,gdy wchodzi Rachel -
* Niall * 

Gdy Rachel wbiegła na górę jak opętana, również za nią wszedł Hazza. Był cały rozczochrany,a jego błękitna koszula miała naderwany rękaw. Zaśmiałem się głośno, chłopacy najpierw spojrzeli na mnie,to na niego i zawtórowali mi śmiechem. Harry posłałam nam piorunujące spojrzenie i szybkim ruchem dosiadł się do nas.
- Dobra jest w łóżku?-zapytał Zayn,a ja znowu wybuchnąłem śmiechem łapiąc się za brzuch.
- Bardzo.-odpowiedział Harry oblizując wargi językiem,oczywiście wiedzieliśmy,że żartuję. Zazwyczaj nie opowiadał nam o jego stosunkach seksualnych, no chyba,że był pijany,a Zayn zaczynał się do niego przystawiać. Znów się zaśmiałem,tym razem już w duchu i wróciłem do oglądania telewizji. Dzisiaj mieliśmy na szczęście dzień wolny, co oznaczało słodkie nieróbstwo. Od półtora tygodnia pracowaliśmy w studiu nad nową płytą, co nas kompletnie wykańczało. Album miał się ukazać już w maju,a trasa koncertowa tuż po wakacjach. Chyba wszyscy byliśmy już nastawieni na wielką harówkę. Nagle przez salon przeszła Rachel, machając nam na pożegnanie. Coś była bardzo zadowolona,a mnie ciekawiła dlaczego. 
- Tamten też robił dobrze.- skomentował Zayn,a wszyscy zaczęliśmy się śmiać. 
- A ty Zayn, kiedy zaliczysz Claudię?-spytał Lou. 
- Ja z takich jak wy, nie pochodzę.-odparł z szyderczym uśmieszkiem. 
- Żaden z nas z takich nie pochodzi.-powiedziałem.
- Inteligentny Niall!-krzyknął Hazza i rzucił się na mnie z poduszką. Przygniótłszy mnie tym swoim cielskiem, zaczął naparzać męką poduszką,która raczej bardziej mnie łaskotała. 
- Jestem głodny!-powiedziałem bardzo,ale to bardzo poważnie. 
- Niall, obżarciuchu,a kiedy ty nie byłeś?-zaśmiał się Lou i rzucił w Harry'ego poduszką. 
- To ja zrobię coś do jedzenia!-powiedział z entuzjazmem lokers i pobiegł do kuchni. Chłopaki znów wybuchnęli śmiechem i wrócili do oglądania telewizji,a mnie korciło żeby pójść do kuchni i obczaić co on tam przygotowuje. W końcu nie wytrzymałem. Gdy przekroczyłem próg kuchni uderzył we mnie słodki zapach pieczonego ciasta i lukru. Oh, czułem jakby ktoś spełniał moje najskrytsze marzenia. Podszedłem Harry'ego od tyłu i przytuliłem go mocno. 
- Hazzuś, dziękuję,że gotujesz dla tych niewykarmionych mord,które zwiesz swymi przyjaciółmi.-powiedziałem bardzo poważnie,a on się zaśmiał.
- Luzik, Nialler i tak was kocham mimo tych ciągle żądających jedzenia mord. 
- Jesteś świetnym kucharzem.-powiedziałem nalewając sobie do szklanki wodę.- Mogę popatrzeć na to co.. w ogóle to co robisz? 
- Babeczki.-odpowiedział z ogromnym uśmiechem. Usiadłem na barowym krześle i przyglądałem się w zamyśleniu, kuchennym rewolucją mojego przyjaciela,gdy już wstawił babeczki na 25 minut do piekarnika, usiadł koło mnie podając mi butelkę piwa,którą obaliliśmy do końca w momencie,w którym piekarnik wydał z siebie dźwięk,że ciasteczka,pysznościowe ciasteczka są już gotowe. Hazza wyjął metalowe tacki (dwie pełne BABECZEK!) i postawił je na blacie. Gdy jego wypieki lekko ostygły przyszedł czas na lukrowanie! 
W tym ja mu pomogłem! Tak z dumą patrzyłem na moje babeczki,które przystroiłem białym i czerwonym lukrem,troszkę świątecznie to wyglądało,ale jednocześnie zjawiskowo! Po chwili wyciągnąłem z kieszeni mojego iPhona i zrobiłem Harry'emu zdjęcie, po czym wstawiłem je na mój Instagram.
Pokazałem przyjacielowi,a ten zaśmiał. Postanowiłem na jego cześć napisać piosenkę!

- Oh, Harry zrobisz najświetniejsze babeczki na świecie!
Dlatego wielbię Cię!
I nie pozwolę odejść takiemu kucharzowi jak Ty!
Bo kocham Cię!
Bracie założymy pie-pie-piekarnięęę
Będę tam pracować, oł jeee!
Rozbujamy nasz biznes!
Oł jeee! 

Patrzyłem jak Harry zwija się ze śmiechu na podłodze z wysmarowaną twarzą lukrem. Wybuchnąłem śmiechem na jego widok i wskoczyłem mu na plecy,gdy próbował się podnieść. O, nie... nie takie numerki z Horankiem. Po jakimś czasie udało nam się ogarnąć i całkowicie poważni wróciliśmy do przystrajania ciastek. Po piętnastu minutach roboty i tworzeniu nowych słów do piosenki o Harry'm skończyliśmy i położyliśmy jego wypieki na wielkim, porcelanowym talerzu i zanieśliśmy do pokoju, gdzie mieli siedzieć chłopcy,ale nagle ich wywiało.. pewnie wystraszyli się tego,ze o nich też bym mógł napisać piosenkę. Trudno, dużo tracą.. .więcej dla nas. Usiedliśmy sobie na kanapie i zaczęliśmy się obżerać niebiańsko pysznymi babeczkami!- Hazza,ja Cię uwielbiam!- powiedziałem z pełnymi ustami.
- Wiem to.-odparł zlizując lukier.- Co tam u Ciebie słychać? 
- A nudno. Tak jak zawsze. Jedzenie <3 
- Haaahah, no tak... A jak tam ta Natalie? 
- No nie wiem, nie widziałem się z nią. 
- Od kiedy? 
- Od tego czasu,kiedy ty byłeś w kwiaciarni i kupowałeś kwiaty do Ameryki.
- Aaaa.. Ej, Horan! Minęło trochę,weź do niej zadzwoń i się umówicie... 
- No nie wiem, Harry... 
- Weź nie pitol, deklu tylko dzwoń, inaczej ja to zrobię.-powiedział śmiertelnie poważnie.
- No dobra,-powiedziałem dokańczając moją babeczkę i wyjąłem mój telefon. Czekałem i czekałem, wsłuchując się w sygnał, chyba po czwartym w końcu odebrała.- No cześć Natalie, tutaj Niall Horan. 
- Przecież wiem, mam twój numer zapisany.-powiedziała roześmianym głosem.- Nie no żartuję, nie mam,ale wiedziała,że zadzwonisz. 
- Hahaha, wiesz... kurcze... co robisz dzisiaj późnym popołudniem? Masz może ochotę na kawkę i ciacho? 
- Hm, wiesz za pół godziny kończę zmianę w pracy... podjechałbyś po mnie i może gdzieś byśmy wyskoczyli,co ty na to?
- No jasne,to gdzie podjechać. 
- Do Milkshake City.-odpowiedziała.
- Będę za pół godziny. Do zobaczenia.-powiedziałem rozłączając się. Szybko zjadłem jeszcze dwie babeczki i poszedłem przyszykować się na... 'randkę'?
______________________________________________________________________________
No Cześć wam ;) Pojawiam się z rozdział 21.. cóż wróciłam godzinę temu z konkursu z polaka i po prostu nie mam siły, sprawdziłam tylko rozdział i postanowiłam wam go opublikować. Tak więc.. chciała też napisać iż nie wiem kiedy dodam kolejny... muszę poukładać sobie trochę spraw, nie tylko blogowych,ale też prywatnych. Zastanowić się czego w końcu chcę. Myślę,że pojawię się tutaj za jakieś dwa tygodnie z kolejnym rozdziałem. Zrozumcie. Pozdrawiam. 
- Jerr. 
+ JEŻELI BĘDZIE 20 KOMENTARZY POSTARAM SIĘ BYĆ JUŻ ZA TYDZIEŃ.

23 komentarze:

  1. Perspektywa Caroline ubóstwiam ją! <3
    Hmm.. Będę tęsknić! :((( Mam nadzieję, że jednak rozdział pojawi się za tydzień! ;*
    /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale was wzięło ostatnio na szantaże... xd
    Rozdział jak zawsze świetny!
    Bardzo podoba mi się na perspektywa Rachel!
    Dodawaj następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jerruś zakochałam się w tek kołysance ♥
    Perspektywa Niall'a, jest chyba tu moją ulubioną, a te zdjęcie Hazzy mnie rozbraja xd Ma tam taki RAPE FACE, że po prostu sikam xDD
    Chyba jednak będziesz musiała się szybciej uwinąć z tym rozdziałem, bo jestem pewna, że komentarze szybko przybędą!
    Perspektywa mojej Rachel, bardzo mnie poruszyła... taka prawdziwa. Pomimo różnych względów, Rach jest JESZCZE bardziej bliżej mnie(jeśli to możliwe)i widzę już ją w każdej sekundzie dnia i nocy. Oczywiście mogę to samo również powiedzieć o Caroline i Dianie ♥
    PS: Pisałam to wszystko słuchając tej cudownej kołysanki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny. Debilka Swift :D
    Nic więcej nie umiem powiedzieć.
    Cudne

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny!!! :)

    Dziś nie wstawiłam rozdziału lecz opowiadanie które chciałabym zgłosić na konkurs ,
    liczę na opinie http://myimagination-onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałam powiedzieć, że nominowałam cię do The Versatile Blogger. Więcej informacji na moim blogu: http://odzyskac-dawne-zycie.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger.html

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahaha no nie moge" Oh, Harry zrobisz najświetniejsze babeczki na świecie!
    Dlatego wielbię Cię!
    I nie pozwolę odejść takiemu kucharzowi jak Ty!
    Bo kocham Cię!
    Bracie założymy pie-pie-piekarnięęę
    Będę tam pracować, oł jeee!
    Rozbujamy nasz biznes!
    Oł jeee! " hahahahaha nie wytrzymuje , musze powiedziec ze to jeden z moich ulubionych rozdziałów :D Natalie i Niall= Hooorankiii <3 hahaha
    Czekam na następny ^^

    -OomN

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! ^^ Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że ukarze się już niebawem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne :D
    Zdjęcie Hazzy powala na kolana xdd. I w ogóle tak słodko się zrobiło. Ale to chyba przez babeczki ;)
    Perspektywa Rachel wyszła Ci mistrzowsko! Od dzisiaj oficjalnie łącze się ze wszystkimi fanami Rach - przebiła jak dla mnie nawet Carls, która musi się zmagać z durną Taylor. W każdym razie ubóstwiam fragmenty z przyszłą panią Payne i czekam na rozwój akcji w Glasgow ;) Coś czuję, że może być ciekawie!
    I oczywiście pytanie do ciebie: co z Dianą i jej przystojniakiem? Mam nadzieję, że się pojawią w następnym rozdziale :D
    A na deser zostawiłam sobie zgadnij kogo (haha, po kulinarnym porównaniu chyba łatwo się domyślić) - Niall! Natalie coraz bardziej podbija moje serducho, bo aż czuć jaka z niej optymistka, a ja ubóstwiam takie osoby ;) Oby im się układało :D
    Czekam na next... Ale to chyba nic nowego.
    Merr <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Superrr ;D Jak zwykle Harry robi słodko ; D
    Pozdrawiam i czekam na następny rodział bo nie umiem bez nich zyć ; D
    Zapraszam do siebie http://chlopaki1d.blogspot.com/2013/03/159-odkryta-prawda.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże.. Jak ja nienawidzę Taylor... Oczywiście normalnie nic do niej nie mam.. Ale tutaj mnie irytuje!
    Czemu oni nie mogę być tak normalnie razem!?!? Niech zostawi ich w spokoju -,- Ale później słodko i śmiesznie! :D
    Czekam na nowy rozdział, mam nadzieję, ze szybko się pojawi :D
    Zapraszam też na moje opowiadanie o 1 D.. Mam prolog xD
    http://total-heart-attack.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Perspektywa Carls Mega!!! Taylor, shit żeby w takim momencie przeszkodzić. ;( hahahahah Rozmowa chłopaków o sexie. "Tamten też robił dobrze" Leże i nie wstaję. Niall idzie na randkę! I to nie ze mną! :D
    Tylko niech tam na tej randce ta Vanessa go nie rozdziewicza, ja się tym zajmę. XD FUCK. Co ja piszę. :P Świetny rozdział. :***
    haha pewnie domyślasz się że to ja. Ans. ;p

    OdpowiedzUsuń
  13. KIEEEEEEEEEEEEEEDYYYYYY NOWYYYY ROOOOZDZIIAAAŁ? ;3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ach, sama robiłaś szablon? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak,sama zrobiłam wszystko ;) Co do rozdziału, nie jestem pewna... napisałam perspektywę Diany (oho, zaspojlerowałm wam :P) i jak na razie muszę uwinąć się z resztą,ale nie wiem... miałam mieć przerwę,nie? :D Pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. A w jakim programie *.*
      Śliczny! <3
      Ech, no tak :/ To muszę/ musimy poczekać na rozdział... :P

      Usuń
  15. Ech, więc tak ;D przerabiałam zdjęcia w photoscape, później w tym samym ułożyłam wszystko na jednej karcie (no wiesz zdjęcie Carls i Hazzy), później poszedł w ruch program internetowy (http://pixlr.com/express/) tam przebiłam kolorystycznie, dodawałam efekty i napis ;) no i później powrót do photoscape i dodałam tam warstwę ze zdjęciem Big Bena, ta która jest na wierzchu i okrywa zdjęcia bohaterów ;) Jak będziesz potrzebować pomocy,czy coś to pisz na gg; 23086698 :) No nic nie poradzę,muszę sobie trochę poukładać,a jak na złość wpadłam na pomysł z kolejnym blogiem, przygotowałam bohaterów, opisałam.. ale obiecałam sobie,że nie otworze go dopóki nie skończę tego bloga, tak.. już mam zakończenie,ale jeszcze wcześniej pojawi się sporo rzeczy... cóż może jeden taki mały spojler... Jeden z członów będzie gejem,ale to okaże się przejściowe... Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łooo *.* Podziwiam cię!
      Proszę nie Harry, nie Harry... <3
      Ale jestem tolerancyjna! :D
      Dzieki ;*

      Usuń
  16. Chłopacy, impotent..xd hmm...ciekawe czym będzie kolejne, nazywane u Cb 'tak jakoś wyszło' ;D i nie strzel mi tu foszka tylko proszę, trochę krytyki też Ci się przyda, w tym zawodzie ;p

    OdpowiedzUsuń
  17. Choć no treść rozdziału jest spoko ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. Achh....zapomniałabym, boski baner<3 najlepszy *_*

    OdpowiedzUsuń
  19. Ojojoj, to ci komentarzy nabiłam xd musisz wrócić do nas wcześniej, muahhh ;**

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy