środa, 23 stycznia 2013

007. "Pół godziny temu Brytyjska Policja znalazła ciało dziewiętnastoletniej Rachel Dare..."

Gdy skończyłam pisanie mojej pracy semestralnej dopadło mnie okropne zmęczenie. Nie miałam siły ruszyć się z miejsca, a co w ogóle pójść do Harrego. Zmęczona rzuciłam się z impotentem na moje łóżko i oparłam głowę o miękko poduszkę. Jeszcze rankiem Harry tu spał. Zmęczona wyciągnęłam rękę po mój telefon,który leżał na szafce nocnej. Wybrałam numer Loczka i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odezwał się po pierwszym sygnale,jakby kurczowo czatował przy telefonie, czekając na to kiedy się odezwę.
- No hej..-zachrypiałam zmęczonym głosem. Niesamowicie zaczęła boleć mnie głowa.- Bardzo Cię przepraszam,no ale nie dam rady wyjść. Piekielnie,źle się czuję... Przepraszam Harry.
- Oh, przestań! Nie przepraszaj mnie za to,że źle się czujesz!.-powiedział spokojnie.- No nic się nie stało przecież... Spotkamy się jutro, po zajęciach? Może przyjechać po Ciebie, pod uczelnie?
- Chce Ci się?
- Oczywiście.
- No to nie mam nic przeciwko... Dziękuję. Wiesz co idę wziąć coś na ból głowy i chyba się położę u Diany.
- Odpoczywaj, Carls. Buziaki. Louis Cię pozdrawia!
- Też go pozdrów. Do jutra.
- Do jutra!-rozłączyłam się. Czułam się wypompowana ze wszelkich sił. Nagle zaczęło mną trząść z zimna. Założyłam gruby,bawełniany sweter i zeszłam na dół po tabletki. W salonie siedziała Dina i oglądała jakąś komedię  romantyczną. Wyjęłam opanowanie tabletek na ból głowy i grypę z apteczki, wlałam sobie do kubka gorącej herbaty i usiadłam koło mojej przyjaciółki, okrywając nas kocem.
- Nie idziesz do Harry'ego?
- Nie mam siły,czuję się kompletnie wypompowana.. Jakaś masakra, czuję,że choroba mocno się mnie trzyma i za wszelką cenę chce mnie zawlec do łóżka.-powiedziałam przez zatkany nos. No pięknie, jeszcze kataru mi brakowało! Myślałam,że po prostu się rozpłaczę,a było tak dobrze!Pociągnęła zawiedziona nosem i oparłam twarz o dłoń. Oglądałyśmy film w milczeniu,dla odmiany był on przyjemny, niż horror który oglądałam dzisiaj w kinie z Harrym.- Ej, kiedy Rachel poszła do domu?
- Bo ja wiem... Chyba gdzieś po dwudziestej.
- Nie bała się iść sama?-miałam okropnie złe przeczucia. A może tak fatalnie się czułam,że wszystkie sprawy dla mnie takie były?
- Powiedziała,że chce się przejść. Proponowałam jej,że ją odwiozę,ale wiesz jak z nią jest jak się uprze.-pokiwałam głową. Była już dwudziesta pierwsza, Rachel powinna już dawno dojść do domu. Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni, może ona nie lubi gdy ktoś ją kontroluje,ale ja musiałam po prostu to sprawdzić.- Co robisz?
- Sprawdzam czy dotarła do domu bezpiecznie.-odpowiedziałam wsłuchując się w sygnał. Cholera, poczta głosowa. Zdenerwowana wybrałam numer telefonu domowego. Cisza. Nikt nie odbierał. Logan wyjechał,a ona powinna być już w domu. Spojrzałam wymownie na moją przyjaciółkę, patrzyła na mnie pytająco. Nadal zdenerwowana faktem,że Rachel nie odbiera zadzwoniłam do Harry'ego. Chociaż on raczył odebrać.
- Coś się stało?
- Właśnie nie wiem... Dzwonię do Rachel od pięciu minut, nie odbiera, chyba nie wróciła do domu,a powinna już być. Boję się o nią, mam bardzo złe przeczucia...
- Nie martw się, Rachel to już duża dziewczynka... Nie da sobie w kaszę dmuchać.-głowa do góry.- Na pewno nic się nie...-zamarł. Głucha cisza w telefonie. Nagle wrzask. Wstrzymane oddechu kilku ludzi. Napięcie wyczuwalne przez słuchawkę telefonu.- To nie możliwe...
- Harry co się dzieję?
- Rachel.. To nie może być ona...
- HARRY?!
- Włącz kanał 45. Wiadomości.-czułam jak ręce mi się trzęsą. Serce podchodzi do gardła. Zimny pot spływa po mych plecach razem z dreszczem. Wstrzymuję oddech. Wsłuchuję się w wiadomości. Nie! To nie możliwe.
- "Proszę Państwa, pół godziny temu Brytyjska Policja znalazła ciało dziewiętnastoletniej Rachel Dare, córki słynnego biznesmena Roberta Vincenta Dare i słynnej aktorki Lucianny La Compartlle. Dziewczyna została bestialsko zgwałcona i porzucona na skraju pobliskiego lasu. Jej stan jest fatalny, prawdopodobne,że nie przeżyje dzisiejszej nocy. Rodzina zjechała się już na miejsce, służba ratunkowa właśnie odjechała z miejsca zdarzenia. Policjanci badają teren,szukając poszlak. Prawdopodobne winowajcą jest ścigany już od ponad roku, gwałciciel Tomas Vega. Z akt,które możemy przeczytać policja wywnioskowała,że jego ofiary się zupełnie przypadkowe, jednakże są to młode kobiety w wieku od 17 roku życia do 28. Ostatni gwałt odnotowano miesiąc temu w  Bristolu, podczas tego ataku zmarła studentka prawa Anna Wisher. Policja oznajmiła,że nie pozostawi tej sprawy bez rozwiązania. Będziemy Państwa informować na bieżąco o stane zdrowotnym dziewczyny i poczynaniach śledztwa. Mówiła dla państwa Teresa Wisher."- Wysłuchałam audycji. Zamarłam. Łzy napływały do moich oczu. Moja przyjaciółka została zgwałcona i leży na łoży śmierci,a ja jedyne co potrafię to żałośnie płakać. Dlaczego ona? Przecież mógł zrobić to mnie,a nie jej! Usuwam się na posadzkę. Zimne płytki chłodzą przyjemnie moje gorące dłonie. Łzy odbijają się o nie z impotentem. Wydaje mi się,że to jedyny odgłos podczas tej głuchej ciszy. Zapada milczenie. Brak mi powietrza. Moje płuca wypełniła wściekłość,która rozpycha je od środka. Gorączkowo próbuję nabrać powietrza. Zanoszę się. Znowu ta myśl. Dlaczego on? Wrzeszczę nieopamiętana! Mogłam być na jej miejscu! Dlaczego?! Znowu uroniłam łzę, chociaż tak naprawdę już nie potrafiłam ani jednej uronić. Poczułam jak czyjeś silne ramiona obejmują mnie. Ktoś próbuje mnie uspokoić,ale do mnie docierają tylko stłumione dźwięki. Głęboko płacz przeradza się czkawkę. Na nowo mogę oddychać. Ale po co mi to? Wolę już umrzeć niż żyć z świadomością,że moja przyjaciółką umiera. Że ktoś ją zranił. Bez karnie obmacał i wepchnął w nią to.. coś.
- Nie możliwe.. To nie Rachel... Ona nie mogła! To moja winna!
- Cii... Caroline... Cii... będzie dobrze... Rachel jest twarda, przeżyje.
- To moja winna... mogłam zostać w domu, mogłam ją odwieźć...
- Caroline... Spokojnie...-kołysał mną, trzymając nadal w ramionach. Czułam się bezpieczna,ale za jaką cenę? Próbowałam się opanować. Spokój. Uspokój się. Ona Cię teraz potrzebuje. Zaczęłam się chwiać, wstałam. Moje nogi były jak z waty, ledwo utrzymywałam się. Harry mnie objął. Rachel mnie potrzebowała. I to trzymało mnie przy życiu. Nie zawiodę jej.

* Z PERSPEKTYWY DIANY *

To jest po prostu nie możliwe! To się nie stało na prawdę! Rachel jest u siebie,pewnie telefon jej się rozładował. Albo jest w sklepie i nie słyszy dzwonka. Wszystko jedno co teraz robi,ale to na pewno nie jest ona! To nie ją wiozą teraz do szpitala. To nie ją będą próbować odratować. To nie ją idziemy teraz odwiedzić. Harry postanowił,że nie pozwoli nam jechać w takim stanie do szpitala. Razem, ja, Caroline i on byliśmy już w drodze. Każda sekunda dłużyła się w nieskończoność. Carls cały czas płakała. Siedziała z podwiniętymi kolanami pod brodą i patrzyła w szybę zalewając się łzami. Harry miał zaciętą minę. Jedną ręką trzymał za kierownicę,a drugą głaskał po plecach moją przyjaciółkę. Jak dobrze było by mieć kogoś takiego jak Styles... Kogoś kto zawsze będzie przy mnie.. Zawsze mnie pocieszy. Zawsze przemilczy, gdy ja będę milczeć. Zawsze będzie wspierać i zawsze będzie czekał,aż przestanę płakać. Było by niesamowicie mieć kogoś takiego.. Niall... On by mógł być tym jedynym,ale różnimy się bardzo znacząco. Poza tym on kocha jedzenie. Nie widzę swojej przyszłości z nim... Jest po prostu taka... inna.. Przestań! Nie możesz teraz myśleć o czymś takim. Nie możesz! Twoja przyjaciółka jest na pograniczu światów... A ty? Zajmujesz się miłością. Ale przecież to nie moja winna.... Zawsze doszukiwałam się nieuchwytnego... Gdybym mogła tylko poznać mężczyznę moich marzeń.. Wiedziałam,że taki istnieje... Ale on z innego świata... Ze świata *nieumarłych*...

* Z PERSPEKTYWY CAROLINE * 

Siedziałam oparta o chłodną, szpitalną ścianę. Koło mnie wytrwale siedział Harry, trzymał się kurczowo mojej dłoni, nawet nie myślał żeby ją puścić. Diana zrozpaczona chodziła w tą i w tamtą spoglądając bezradnie na białe ściany. Zadzwoniłam do Logana, tak ciężko było mi o tym wszystkim mu powiedzieć. Powiedział,że jak najszybciej postara się załatwić bilet i wróci. Już czułam co on musi przeżywać. Jak bardzo go to dotknęło. Słyszałam w jego głosie żal i rozpacz. Powtarzał w kółko,że to jego wina,a prawda była taka,że każdy zawinił. Nie tylko ja, Diana, Harry czy Logan... Wszyscy pozwoliliśmy by to wydarzenie miało miejsce. Rodzina mojej przyjaciółki zdążyła się już zjechać. Pan Dare i jego była żona (nawiasem mówiąc nie są już małżeństwem od czternastu lat). Przyjechali również chłopaki z 1D. Liam gadał z pielęgniarką i próbował się czegoś dowiedzieć,a reszta razem z Niallem próbowała wyciągnąć z automatu żelki. Siedzieliśmy w ciszy,czekając aż przyjdzie lekarz. Wszystko wydawało się takie mdłe,jakby mgła pełna żalu i bólu wszystko przysłaniała,nie dając promykom szczęścia i nadziei przebić się przez jej tumany. Oparłam głowę o Harry'ego i zamknęłam oczy. Byłam kompletnie wykończona.. Chciałam tylko odpocząć i zapomnieć.. Nagle ktoś mną potrząsnął. Otworzyłam oczy. Przede mną klęczała Diana, całą blada i roztrzęsiona.
- Lekarz idzie, szybko wstawaj!-pobiegłam za nią nie zważając na innych ludzi. Mijałam ich rozpędzona,nie liczyło się już teraz nic... Lekarz stał w auli i rozmawiał z ojcem Rachel.
- Jej stan jest stabilny,ale straciła wiele krwi przez pobicie. Ma wstrząśnienie mózgu i liczne siniaki. Policja znalazła ją w idealnym momencie, gdyby spóźnili się o pół godziny... było już by po dziewczynie.-wysłuchaliśmy jego komunikatu w ciszy i w spokoju.
- Jak długo będzie tu leżeć?-zapytała Diana.
- Myślę,że tydzień wystarczy.. Oczywiście po powrocie do domu będzie wymagana opieka nad nią i dozór psychologa... Osoby,które doświadczyły gwałtu są skłonne do myśli samobójczych. Często obwiniają siebie za to co się stało.. A tak nie powinno być.
- Możemy ją zobaczyć?-zadałam drżącym głosem.
- Przykro mi,ale dzisiaj jest to nie możliwe. Zapraszam jutro w godzinach od 10-19.-pokiwałam głową na znak,że rozumiem. Podziękowaliśmy za wszystko i wyszliśmy z tego przeklętego szpitala. Harry zadeklarował się,że zostanie ze mną trochę. Weszliśmy do domu. Nikt się nie odzywał. Diana poszła do swojego pokoju, gdy wchodziła po schodach wybuchnęła płaczem. Sama nie mogłam się powstrzymać i wtuliłam się w Harry'ego, łzy spływały mi po policzkach,objął mnie mocno i nawet nie zauważyłam kiedy moje stopy oderwały się od ziemi. Hazza zaniósł mnie do mojego pokoju i położył na łóżku, zasłonił rolety i zgasił światło. Spojrzałam na cyfrowy zegarek ustawiony na szafce nocnej. Była 2;37 w nocy. Harry położył się koło mnie i mocno przytulił.
- Zostanę z tobą.-oświadczył.
- Nie musisz...
- Owszem,muszę. Nie zostawię Cię samej.-jeszcze mocnej przywarłam do niego. Nie chciałam go o to prosić,ale wiedziałam,że jeśli zostanę sama prędzej czy później nie wyrobię sama ze sobą i zapłaczę się na śmierć.
- Dlaczego jej to zrobił?-wydukałam przez łzy.- Dlaczego musiało paść na Rachel?
- Widocznie tak miało się stać... To nie jej wina. Znalazła się we niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie. Pozostało nam tylko czekać, Carls. Ta sprawa się wyjaśni. Ja Ci to obiecuję. Niech tylko ktoś spróbuje dotknąć Ciebie... Dorwę gnoja i go zabiję.

____________________________________________________________________
Witam moich czytelników,którzy są tak niesamowici,że pobijają wszelkie rekordy! Dzisiaj nie zamierzam was już szantażować i żądać od was liczby komentarzy za rozdział. Chociaż przyznam,że było by mi okropnie miło gdyby pod tą notką pojawiło się 20 komentarzy, ahh moje marzenie! Jeżeli tak by się stało to może... szybciej dodam rozdział? Może zamiast w poniedziałek to w weekend? Mam nadzieję,że mnie nie zabijecie z tego powodu,że właśnie zgotowałam Rachel okropny los... Ale nie martwcie się... Nie długo Diana kogoś znajdzie, Caroline nie będzie do końca szczęśliwa...a reszta zespołu, no cóż... Odnajdzie swoje zaginione połówki. KOMENTUJEMY!
Pozdrowionka.
a i macie wytłumaczenie z fragmentu monologu Diany
* nieumarłych * - Z języka angielskie jest to słówko "undead"- nieumarli/nieumarły. Diana opowiada o mężczyźnie z tego świata... Jeżeli czytaliście lub wiecie coś o mnie, to właśnie to słowo często się pojawia w pewnej nazwie.. Tak więc macie taką malutką zapowiedź co do przyszłości Blondynki! Teraz tylko pozostaje zastanowić się z kim Jerr spiknie najlepszą przyjaciółkę Caroline. :)

PS; Pytacie się mnie kogo są te oczy na banerze, odpowiadam- moje :) 

9 komentarzy:

  1. Biedna Rachel :<
    Więc mówisz, że Diana kogoś spotka... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah ja już czekam na następny.! /Paula

    OdpowiedzUsuń
  3. ja pierdziele. Zaczełam pisac rozdział u siebie. Nagle patrze napisałaś kolejny. Coś tragicznego.
    W rozdziale 5 u mnie jest podobnie. Mówię to już tutaj i żeby nie było cytuję fragment.
    "Czy ona jest przytomna...Szczęście jest początkiem cierpienia". Żeby nie było pretensji do mnie. Nie jestem kopiaczką.
    Rozdział jest podobny z tragedią do mojego.
    Jest bardzo fajny.
    Szczerze mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh Jerr, ty szantażystko... Jak ja bym chciała, żeby na moim blogu się pojawiło 15 komentow pod postem.... ale cóż, najpopularniejsze są blogi o 1d. kiedyś się zdenerwuje i sama taki założę...
    co do rozdziału: oczywiście się wkurzyłam, że Rachel została zgwałcona, ale wierze w ciebie, droga pani autorko, że jakoś z tego wybrniesz z gracją!
    I nie pozostało nic innego, jak czekać :(
    <3
    Mery

    OdpowiedzUsuń
  5. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział . ;)
    świetnie piszesz. ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda mi Rachel..;( no ale jak to ty, wyprowadzisz wszystko na prostą i losy bohaterki potoczą się dobrze, liczę na to ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczny blog! Co prawda dopiero zaczęłam czytać, ale szybko nadrabiam zaległości :)) Przyjemnie się czyta i wyobraża sobie daną sytuację. Życzę Ci dalszej weny w tworzeniu równie wspaniałych wątków, a przy okazji zapraszam do siebie: http://ever-together-we-sail-into-infinity.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wkręciłam się w tę twoją powieść... ;)
    Czekam na następny rozdział...
    Ans.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale się wciągnęłam w to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy