piątek, 4 stycznia 2013

003. "- Nienawidzę Cię Harry, cholera! - Przepraszam, ja siebie też nienawidzę"

________________________________________________________________________
 Aaaaaa!! Notka mi nie wyszła ;__; nie jestem z niej w pełni zadowolona, wybaczcie mi.
- Jerr.
________________________________________________________________________

Nieuchylanie zbliżała się godzina imprezy,a ja siedziałam na podłodze w samej bieliźnie i wpatrywałam się smutno w moją szafę. Kompletnie nie miałam żadnej koncepcji co na siebie włożyć. Wcześniej umyłam i wyprostowałam włosy, nałożyłam delikatny, kobiecy makijaż i próbowałam wymyślić co na siebie włożyć. Westchnęłam wściekła i zaczęłam grzebać w szafie. I nagle w moje ręce wpadła czarna,prosta sukienka do ud z rękawami 3/4. Zadowolona założyłam ją,czarne rajstopy i moje lity, które były niesamowicie wygodne. Do sukienki dobrałam metalowy kołnierzyk i skórzana torbę. Zadowolona zeszłam na dół. Diana i Rachel malowały się przed lustrem,a Logan przyglądał im się z salonu. Pomachałam mu na przywitanie. Blondynka miała na robię bordowe rurki szarą koszulę z ćwiekami na mankietach i czarne szpilki, usta pomalowała na czerwono. Rachel ubrała się w zieloną sukienkę podkreślająca jej sylwetkę i biust, do tego masę naszyjników i beżowe botki na obcasie. Makijaż,jak jak ja miała lekkie i odświeżający.
- Gotowe?-zapytałam. Pokiwały głowami,nadal wpatrując się we własne odbicia.
- Nie wierzę, właśnie zaraz odwiedzę One Direction w ich własnym domu, nie możliwe...-zaświergotała szatynka. W sumie ja też bardzo się cieszyłam, miałam zobaczyć się z moim kolegę, Harrym. Całą,wczorajsza noc przepisaliśmy, świetnie się przy tym bawiąc. Na nowo go odkrywałam i poznawałam. Czułam,że już żaden sekret nie stoi między nami,ale jednocześnie cholernie się bałam tego co będzie dalej...
Harry... Ja... Miłość.. Fanki.. Złamane serce. To typowy monolog, dla nieszczęśliwej miłości, którą jest niczym zakazany owoc. Mimo wszystko,każdy jej pragnie i brnie w bezdenną toń, która przypomina otchłań.  Dobrze wiedziałam,że ten chłopak nie jest typem "stałego związku". Wystarczyło tylko na niego spojrzeć, jego zakręcona fryzura wszystko i jasno o nim tłumaczyła. Otrząsnęłam się z tego całego natarczywego potoku myśli i starałam skupić na teraźniejszości. No tak. Impreza. Logan stanął koło Rachel i okrył ją czarnym płaszczem. W ręku trzymał papierową torbę, jak mniemam znajdował się w niej alkohol, dla moich nowych sąsiadów. Ubrałam moją skórzana kurtkę i wyszłam z domu. Czekałam na moich przyjaciół przed domem, aż w końcu się wygramolili. Zamknęłam drzwi na klucz i razem ruszyliśmy w kierunku białego domu.




 ***

Po tym jak Diana dwa razy zadzwoniła do drzwi, otworzył je nam Liam (a, widzicie! Coraz lepiej się orientuję,a to wszystko za sprawą wyszukiwarki google, co to by był  za wstyd, gdybym na ich własnej imprezie przekręciła imię którego, albo pomyliła). Zaprosił nas do pięknego, bogatego salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie. Okazało się,że na imprezie będą jeszcze dwie dziewczyny... Taylor i Eleanor.. Ta pierwsza,chyba wiedziałam o kogo chodzi. Do pomieszczenia wpadł Niall głośno coś śpiewając. Przywitał się z nami i usiadł koło Diony, obejmując ją. Spojrzałam wymownie na Rachel, tak! Szykuję się kolejny romans. Po czasie dołączyli się Louis, Liam i Zayan. Byli wszyscy...a Loczek?
- Gdzie Harry?-zapytałam automatycznie. Spojrzeli na mnie jednocześnie. W ich oczach czaiła się nuta tajemniczości, jakby znali jakąś tajemnicę,ale nie mogli nic na ten temat powiedzieć.
- W kuchni.-odpowiedział Zayna, ten Mulat o brązowo-zielonych oczach, nadal spoglądając na mnie wzrokiem pełnym ukrytych znaczeń.
- To może ja.. pójdę mu coś... pomóc. Zaprowadzisz?-pokiwał chętnie głową i ruszył pierwszy. Po chwili stałam już sama w kuchni. Harry stał do mnie tyłem i jestem pewna,że nie wiedział,że już jestem. Podeszłam do niego od tyłu i zasłoniłam mu oczy. Chłopaka zaśmiał się, próbował się odwrócić,ale ja nie dawałam za wygraną.
- Hmm.. Mam zgadnąć,tak?-zaśmiałam się cicho.- Taylor, tak?-i nagle coś mnie ukuło. Palący ból rozrywał moją klatkę piersiową, opuściłam moje dłonie, a chłopak się odwrócił. Czułam jak do oczu napływają mi łzy, ale dlaczego? Nigdy się tak nie czułam. Spojrzał na mnie widocznie zawiedziony. Czekał na Taylor. Nie na mnie.- Cześć, Carls...-odpowiedział, rozumiejąc już co się dzieje.
- Hej.. wiesz ja może pójdę do salonu, nie chcę Ci przeszkadzać jak przyjdzie Taylor.
- Caroline...
- Muszę już iść.-obróciłam się na pięcie i szybkim krokiem przeszłam do moich znajomych. Patrzyli na mnie zaciekawieni. Czułam,że robię się bordowa,a moje oczy już puchną od zbierających się tam łez. Niall spojrzał na mnie smutno rzucił krótkie "Idiota" i poszedł do kuchni. Po paru minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Louis w podskokach pobiegł do nich, by po chwili zjawić się z ciemnowłosą pięknością o złocistych oczach. Trzymał ją dumnie za rękę, a ona uśmiechała się mu prosto w oczy. Zakochani. Chłopak przedstawił nam swoją Eleanor i razem usiedli na jednym z foteli, on pod nią,a ona mu na kolanach. Dziewczyna miała figurę modelki,ale przy tym figlarne rysy twarzy, uzupełniali się idealnie. Po czasie odezwała się do mnie.
- Ty jesteś tą modelką, Caroline Wish?
- Tak.-uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
- Jejku, podziwiam się! Walczysz o równe prawa dla puszystych modelek i pozostawaniu w swoich rozmiarach! Jesteś niesamowita! Moja przyjaciółka tworzy kampanie właśnie na ten temat i prosiła mnie żebym rozejrzała się nad sławnymi modelkami,które chętnie by się zajęły tą akcją. Może wystąpisz jako twarz główna?
- To niesamowite! Oczywiście,że tak!
- To super, podasz mi później swój numer telefonu,a ja wyślę Ci wszystkie ważne dane.
- Nie ma problemu.
- Serio, jesteś moim autorytetem.- poklepała mnie po ramieniu.- Mam nadzieję,że się zaprzyjaźnimy.- to co powiedziała było przemiłe i takie spontaniczne,że odpowiedziałam,że bardzo bym chciała.- Właśnie, Lou... Dzwoniłam do Taylor, nie da rady przyjechać dzisiaj... coś jej wypadło...- odetchnęłam z ulgą w duchu. Nie będę musiałam katować się widokiem ich razem. To było dziwne,dlaczego się tak przejmowałam tym wszystkim?
- No to Harry będzie zawiedziony.-spojrzał na mnie i chyba zrozumiał,że nie jest to miły temat dla mnie.- Przepraszam.- odwróciłam wzrok i spojrzałam na stojącego przed mną drinka. Podniosłam go do góry i powiedziałam.
- Skro jesteśmy wszyscy, to zdrowie za naszych sąsiadów.-powtórzyli toast i napili się. Po chwili wrócić Niall z butelkami wódki.
- Pijemy?!-wydarł się głośno i podał butelki Zayanowi, który orientował się w robieniu drinków. Po godzince byliśmy wstawieniu, wszyscy. Oczywiście prócz Harrego, gdy Loczek przyszedł do salonu i nas zobaczył mało co się nie rozpłakał ze śmiechu. Mulat leżał nieprzytomny na Liamie,który stronił od picia,ale na siłę wmusiliśmy mu parę kieliszków. Louis i Eleanor zajmowali się sobą,nie zwracając na nas uwagi. Diana i Niall, całkowicie i bez opamiętania zaczęli się całować, a Rachel i Logan zniknęli. Ja, delikatnie mówiąc, nadal czułam się obecna. Mimo tego,że tak bardzo nie chciałam. Chłopak spojrzał na mnie bezradnie.
- Chyba jesteś jedyną osobą,którą mogę uchronić przed co się tutaj dzieje.- złapał mnie za rękę i pociągnął.-Nie jesteś aż tak cienka,masz twardą głowę. Oni już leżą,a ja nawet nie podałem kolacji.
- Do..dookąd idziemy?-zakołowałam się lekko.
- Do mojego pokoju. Położysz się. Otworzę Ci okno i przyniosę moją miksturę na kaca. Trochę lepiej się poczujesz,a ja zajmę się nimi i przywołam do prządku.- pokiwałam głową. Nie byłam w stanie odmówić. Świat wirował kolorowo, ja kręciłam się razem z nim. Harry otworzył mi drzwi do swojego pokoju. Nie pamiętam jakim cudem znalazłam się na łóżku i to przykryta od stup do głów kołdrą,która nawiasem mówiąc pięknie pachniała. Hazza zostawił mnie samą,lecz po chwili wrócił z jakimś napojem w kolorze stęchłego żółtka.- Musisz to wypić, okropnie śmierdzi i wygląda,ale jeśli chcesz mieć jutro spokój to się napij.-wzięłam porządny łyk do ust. Myślałam,że opluję mojego kolegę tym świństwem,ale połknęłam.- No dalej, musisz calutkie wypić- cały czas dopingował mnie puki nie wypiłam do dna.Gdy skończyłam oddałam mu szklankę, pogłaskał mnie po głowie- Odpocznij. Postaram się nimi zająć, zebrać do kupy i za godzinę może coś wszyscy zjemy, odpoczywaj. Przyjdę za chwilę.- odszedł i zostawił mnie samą. Trochę mu współczułam,nie dość,że praktycznie z nami nie siedział, to musiał nas doprowadzać do porządku. Leżałam w jego pachnącym łóżku i wpatrywałam się w biały sufit. Właściwie,to co ja robię? W co ja się pakuję? Okej, mogę się z nim kolegować, ewentualnie przyjaźnić...ale jak zawsze pod górkę. Stawiam sobie najwyższą poprzeczkę, by użalać się nad sobą. Caroline! Zejdź na ziemię! To nie ma sensu! Opamiętaj się! Osiągnęłaś już zbyt wiele! Po co Ci do szczęścia on?! Tylko go lubisz! Tylko,tylko,tylko,tylko,tylko i nic poza tym! Nie interesują Cię jego zielone oczy, loczki, upodobanie do różowego, nic! Masz być odporna, tak jak zawsze. Na ból, na miłość, na szczęście, na życie... Rób to jak zawsze robiłaś, zamykałaś swoją zniżoną do parteru psychikę w szklanym słoiku i zapomnij... Ale jak? Harry rozbił ten słoik, rzucił nim o podłogę. Roztrzaskał się. Uciekłaś. Pędzisz. Nie znasz granic. Boisz się. Pragniesz. Umierasz. Powstajesz. Znów biegniesz. On Cię łapie w swoje sidła. Ulegasz. Unosisz się. Zatracasz. Aż w końcu umierasz.... Twoje serce umiera,a ty razem z nim.
***
Harry wrócił gdy skończyłam prowadzić zażartą kłótnie sama ze sobą. Ale wolałam to od irytującej mnie już rozmowy z nim. Minuta. Sekunda. Ułamek sekundy. Siedział. Patrzył się. Uśmiechnął. A ja? Popłakałam się. Dlaczego? Nie wiem. Brak mi siły by to opisać w najzwyklejszy sposób. Samoczynnie i nie wytłumaczalnie płakałam. 
- Carls, co się dzieje? 
- Nienawidzę Cię Harry, cholera! 
- Przepraszam, ja siebie też nienawidzę.-rzuciłam mu się na szyję. Przytulił mnie mocno.- Nigdy Cię już nie opuszczę. 
- Proszę. Bądź przy mnie. Bądź ważny. Bądź przyjacielem. Bądź już zawsze.
- Będę.- najmocniej, jak tylko mógł przytulił mnie. Płakałam puki miałam czym, mój szloch zamienił się w czkawkę. Nadal nie rozumiałam tej nagłej eksplozji uczuć. Puściłam go, a on spoglądał na mnie smutnym wzrokiem. Wstał niepewnie, jakby bał się,że znów zacznę płakać, sięgnął po gitarę i zaczął grać. Siedział przed mną i grał. Delikatną i spokojną nutę.- Kocham tą piosenkę. Ed Sheeran- Give me love. Gdy jestem smutny zawsze to gram i śpiewam. Wiem,że nie wyglądam,ale jestem bardzo delikatny... Nie lubię patrzeć na kogoś gdy płacze. Carls, chce być twoim przyjacielem. 
- Harry... może nie powinniśmy, nie znamy się..
- Jestem Harry, jestem głupi, ale mnie kochasz,tak? Tęsknisz za mną,a ja za tobą. Jestem idiotą, kocham różowy, boję się,że ktoś mi wyprostuje włosy,że będę sam,oboje się tego boimy. Jesteśmy słabi,ale tego nie okazujemy. Zamknięci w sobie. Poszukujemy czegoś nie osiągalnego. Mamy tyle osób na którym nam zależy,że aż ciężko zliczyć, mamy wsparcie,a nie potrafimy ego dobrze wykorzystać. Obstawimy najwyżej poprzeczki. Śpieszymy się. To błąd. Wiemy o tym. Wiem,że jestem baranem,który płacze na romansach, przeklina,wiecznie nie jest zadowolony, nie dostrzega tego co ma i zawsze próbuje wtoczyć kamień po górkę. Ale, Carls, wiem również,że chce być twoim przyjacielem. 
- A ja chce być twoją przyjaciółką, Harry..-uśmiechnął się delikatnie
-Wiesz,że na to czekałem.-objął mnie ramieniem i patrzył prosto w oczy.- Będziemy najlepszymi przyjaciółmi na świecie. Obiecuję Ci.
- Skoro mamy nimi być, to powiesz mi co jest między tobą,a Taylor? -westchnął ponuro,jakby ten temat nie był dla niego wygodny.
- Nic nie jest, jesteśmy tylko przyjaciółmi. I chyba tak będzie. Taylor, to świetna dziewczyna. Utalentowana i w ogóle. Wesoła,ale też skromna. Przez pewien czas coś do niej czułem,zdaje się,że ona do mnie też,ale ta granica... ocean,który nas dzieli... jest największą przeszkodą. Może i chciałbym się z nią spotykać,ale tutaj nic nie mogę zrobić. Miała dzisiaj przyjechać,ale jak widzisz znowu coś stanęło na drodze. Kolejny raz. I tak właśnie było by, gdybyśmy byli parą.-pokiwałam głową gdy skończył. Zgadzałam się z nim w zupełności, sama byłam w takim związku. Nieustanne pretensje i brak czasu.- Kiedy masz urodziny?
- Czemu pytasz?
- Chciałbym wiedzieć, kiedy urodziła się moja przyjaciółka.
- 16 kwietnie.-uśmiechnął się.
- Kocham ten miesiąc, w tedy czujesz,że na prawdę jest już wiosna, to takie niesamowite uczucie,jakiego w tedy doznaję. Mam wrażenie,że jestem w tedy pełen szczęścia i nic nie jest w stanie mnie zniechęcić.
- Też lubię ten miesiąc.
- Kolejna rzecz jaką o tobie wiem.-zarumieniłam się.- Twoja ulubiona książka?
- "List w butelce" Płakałam trzy razy gdy ją czytałam.
- Słyszałem,że jest tam desperacka scena łóżkowa... Taka dramaturgia, kocham to.- pokiwał śmiesznie brwiami.
- Nie prawda... Po prostu... bohaterka zjawia się w tedy kiedy obydwoje tego pragną....
- Jasne...
- Co,nie wierzysz mi, głupku?
- Sugerujesz coś?!- znów powtórzył ten gest z brwiami. Zaśmiałam się cicho.
- Jesteś słodki.- patrzył mi głęboko w oczy. Czułam,że się  rumienię. Tak bardzo czegoś chciałam,ale nie byłam pewna czego chcę.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałbym Cię teraz pocałować,ale jesteś moją przyjaciółką,a ja mam swoje zasady.- Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo ja chciałbym Cię pocałować,Harry.- Szkoda.-nachylił się delikatnie nade mną i cmoknął czule w policzek.- To wystarczy.-pokiwałam głową.
- Myślę,że wszyscy już się ogarnęli, zejdziemy na dół? Pomogę Ci podać jedzenie.
- Jasne,Carls...




Eleanor Calder


8 komentarzy:

  1. Ah... brak mi słów, myślałam, że będę płakać kiedy Hazza i Carls rozmawiali ♥ Jesteś genialna. A ta Eleanor jest ładna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mi się zachciało płakać :( tak ogólnie rozdział naprawdę świetny + Eleanor wg. mnie wygląda jak dziecko :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jerr, kochana. Nie pier**l mi, ze notka ci nie wyszła. Zgadzam się z poprzedniczkami. Ja nie żartuję teraz. Jeżeli tak dalej uważasz, to zapraszam na terapię :D. Czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Nie spodziewałam się, że aż tak mnie to wciągnie! Jestem pełna podziwu, szatanie mój <3 normalnie czekam na kolejne !! ;)) ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej ♥ Jestem fanką twojego opowiadania, dlatego znalazłaś się na liście jedenastu blogów, które nominowałam do zabawy „Liebster Awards”. Pytania, na które musisz odpowiedzieć, znajdziesz na moim blogu z zakładce „Liebster Awards”. Jeśli nie chcesz brać udziału w zabawie to napisz to w komentarzu pod postem, gdzie znajdują się pytania, a ja nominuję w zamian inny blog. Życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adres bloga: http://i-am-alone-onedirection.blogspot.com/p/liebster-awards.html :P

      Usuń
  6. Pytanie z mojego bloga: Cała zabawa polega na tym, że dostajesz jedenaście pytań i odpowiadasz na nie na swoim blogu. Później sama nominujesz jedenaście blogów i zadajesz, jak ja, jedenaście pytań (nie muszę być w takiej formie jak moje, możesz pytać o co chcesz, ja akurat wybrałam te trzy kategorie)Wpadnij na kilka blogów i zobacz jak to wygląda, ja sama też nie wiedziałam o co chodzi więc powchodziłam na inne blogi i podpatrzyłam zasady :D Miłej zabawy :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zwykle genialny, nikogo nie zdziwi mój komentarz! :D
    Dziewczyno, zajarałaś mnie tym 1D! Najlepszy moment w całym rozdziale: "- Hmm.. Mam zgadnąć,tak?-zaśmiałam się cicho.- Taylor, tak?-i nagle coś mnie ukuło. Palący ból rozrywał moją klatkę piersiową, opuściłam moje dłonie, a chłopak się odwrócił. Czułam jak do oczu napływają mi łzy, ale dlaczego? Nigdy się tak nie czułam. Spojrzał na mnie widocznie zawiedziony. Czekał na Taylor. Nie na mnie..." - to takie romantyczne i emocjonalne <3
    Czekam na dalsze notki i nie mogę się przez Ciebie teraz uspokoić!
    Pozdrawiam i mocno ściskam <3
    Mary

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy