* Z PERSPEKTYWY RACHEL *
Gdy wyszłyśmy z samolotu uderzyło w nas Kalifornijskie powietrze,które całkowicie owładnęło nas od środka. Już teraz czułyśmy ten szał,który towarzyszył miastu. Zeszłyśmy po klatce i poszłyśmy odebrać nasze bagaże. Gdy już wszystkie odnalazłyśmy nasze walizki i przeszłyśmy pełną odprawę, wyszłyśmy z budynku lotniska. To miasto było po prostu niesamowite! Cała natura, rośliny, zapach morza, ciepłe słońce... W Londynie nie mogłyśmy nawet o tym pomarzyć. Aż czuło się ten przepych i ekstrawagancję. Zadzwoniłam do Logana i powiedziałam mu,że wyszłyśmy już z lotniska. Kazał nam poczekać pięć minut na taksówkę,która zawiezie nas prosto do jego domu więc w wolnej chwili Diana wyjęła ze swojej torby aparat i zaczęła robić zdjęcia. Nic dziwnego, sama byłam pod wrażeniem uroku tego miasta. To niesamowite,że spędzimy tydzień w stolicy amerykańskich gwiazd. Boże, ile ja bym dała żeby zobaczyć napis "Hollywood"! Po chwili na parking podjechała żółta taksówka z przyciemnionymi szybami. Mężczyzna siedzący za kółkiem przyjrzał się nam uważnie.
- Panna Rachel Dare?-zapytał unosząc do góry swoje krzaczaste brwi. Pokiwałam głową uśmiechając się do niego miło.- Witamy w Los Angeles! Proszę wsiadać, Pan Lerman kazał zawieść Panie do jego posiadłości na wybrzeżu.- pomogłyśmy mężczyźnie wsadzić nasze walizki do środka i same usadowiłyśmy się na tylnym siedzeniu taksówki.- Pierwszy raz?
- Tak.- odpowiedziałyśmy chórem.
- Jak długo Panie tu pozostaną?
- Na tydzień.-odpowiedziała smutno Caroline. Pewnie znowu przypomniała sobie o Harrym. Rozumiałam,że ciężko jest jej go zostawić samego w Londynie i samej balować po LA,ale należały się jej małe wakacje daleko od błysku fleszy i nieustannie goniących paparazzi. Objęłam ją ramieniem w przyjaznym geście. Dalej jechaliśmy w milczeniu, gdy po czasie taksówkarz zatrzymał swój samochód przed ogromnym domem. Wszystko było takie niesamowite! Jakby wyjęte z jakiejś bajki! Dom w którym mieszkał mój chłopak był ogromny i niesamowicie wyglądał z zewnątrz. Nawet nie próbowałam sobie wyobrazić jak wygląda wewnątrz. W okół niego był tropikalny las i ścieżka która prowadziła nad samo morze. Rozejrzałam się w około. Złociste wydmy mieniły się w oddali i zdawały się wołać moje imię. Nie mogłam się doczekać gdy pójdę przejść się po nich. Chciałam zapłacić mężczyźnie za podróż,ale oznajmił mi,że Logan już się tym zajął. Uśmiechnęłam się w podzięce i razem z dziewczynami poszłyśmy w kierunku domu. Nacisnęłam na przycisk dzwonka i naszym uszom ukazała się przyjemna melodyjka wydobywająca się z środka. Chwila przerwy. Ktoś biegł by otworzyć i to szczęście gdy go ujrzałam! Moje serce zabiło trzy razy mocniej i trzy razy szybciej niż miało zabić. Rzuciłam mu się na szyję. Teraz już całkowicie czułam się jak w bajce. To ja byłam królewną, miałam swoje królestwo i swojego księcia. Czy jeszcze czegoś mi brakowało? Nie sądzę.
- Logan,tak bardzo za tobą tęskniłam!-wyszeptałam mu do ucha i jeszcze mocniej przywierając do niego.
- Ja za tobą też, Rachel.-odpowiedział spoglądając w moje brązowe oczy.- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Zakochańce...-świergotała rozbawiona Diana stukając coś na klawiaturze telefonu. Zaśmiałam się serdecznie,nadal trzymając w objęciach mojego chłopaka. W końcu Carls zmusiła mnie do tego żebym go puściła.
- Nienawidzę Cię Wish.-syknęłam w jej kierunku i złapałam za ucho walizki. Logan oprowadził nas po całym domu,który nawiasem mówiąc po prostu był wspaniały. Myślę,że sama bym go nigdy w życiu tak wspaniale nie urządziła, oprowadzał nas pokazując nam gdzie są łazienki, kuchnia, salon, prywatna siłownia i wiele,wiele,wiele innych pomieszczeń, aż w końcu zaprowadził nas do naszych pokoi. W sumie to do pokoi dziewczyn,bo ja oczywiście jak to przystało na przyszłą Pani Lerman miałam spać z nim w jego mega wielkiej sypialni. Gdy tylko zatrzasnęły się za nami drzwi, ja i Logan padliśmy na łóżko z impotentem, nie przestając się całować i dotykać. Obdarowywałam jego nagi tors milinami pocałunków. W końcu i on nie pozostał mi dłużny. Szybkim ruchem pozbył się mojej bielizny i zaspokoił nas oboje. Całował mnie namiętnie po szyi i ustać,pozostawiając na nim ślad po pocałunku. Nasze ciała wykonywały płynne i delikatne ruchy, idealnie zgrane ze sobą i współpracujące w największej mierze. Gdy poczuł,że dochodzi wycofał się. Obydwoje padliśmy koło siebie trzymając się za ręce i wpatrując się nawzajem w swoje oczy. Odgarnął za za ucho jeden z niesfornych kosmyków moich włosów i uśmiechnął się uwodzicielsko. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo za nim tęskniłam. Jak bardzo pragnęłam być blisko niego. Jak bardzo chciałam poczuć,że należę do niego. Jak bardzo nie chciałam go opuszczać. Już nigdy więcej. Nadal trzymając się za ręce poszliśmy pod prysznic. Gdy już wyszłam Logan wyjął mi z szafy niebieską koszulę i podał mi ją. Obrałam się w nią, założyłam majtki i zeszłam na dół. W salonie siedziały Diana i Caroline. Blondynka właśnie rozmawiała z kimś przez telefon,cały czas śmiejąc się do słuchawki,a Carls czytała jakiś plotkarski brukowiec spoglądając wrogo na okładkę.
- I jak tam? Dobrze były?-zadała znad gazety. Puściłam jej jednoznaczne spojrzenie,które miało dać jej do zrozumienia,że tak, i to bardzo. Puściła mi oczko w odpowiedzi. Usiadłam koło nich na kanapie. W końcu Diana skończyła rozmawiać.
- Wieczorem mam randkę.-powiedziała dumnie.
- Yyyy... co?
- Oh, Rachel.. przepraszam,że Ci nic nie powiedziałam!-wyszczerzyła się do mnie w przepraszającym geście. Westchnęłam cicho i wsłuchałam się w opowieść. No normalnie nie wierzyłam w to co powiedziała. To takie niesamowite,że szczęście się do nich uśmiechnęło. Diana prawie się zapowietrzając opowiadała nam jaki Daniel jest niesamowity. Tylko jedno mnie martwiło. Co jeśli on nie jest taki za jakiego ona go uważa? Pozbyłam się tych okropnych myśli gdy tylko do pomieszczenia w którym siedziałyśmy wszedł Logan.- Ekhem, słuchajcie jest dopiero trzynasta, może pójdziemy na plażę się poopalać. Nie chce zmarnować tak wspaniałej pogody.-powiedziała.
- Ale masz randkę wieczorem.-zauważyłam.
- Dopiero o ósmej. Więc do tego czasu możemy chyba pójść i wykorzystać to. Logan, idziesz z nami?
- Bardzo bym chciała ale za pół godziny muszę jechać na plan. Myślę,że wrócę około szóstej. Skoro ty idziesz na randkę, to może ja, Rachel i Carls wybierzemy się na jakąś kolację? Co wy na to dziewczyny?
* Z PERSPEKTYWY DIANY *
Leżałyśmy rozłożone na leżakach i ekscytowałyśmy się blaskiem słońca, szumem morza i przyjemną atmosferą, która nie opuszczała nas odkąd wyszłyśmy z samolotu. Ten wypoczynek na plaży był idealnym dopełnieniem dnia. Dla mnie jeszcze nie. Wieczorem czekało mnie najważniejsze w życiu spotkanie. Strasznie się bałam i można powiedzieć,że byłam przerażona tym co może się wydarzyć,ale zdawało się,że te myśli przestały mnie już dręczyć. Byłam gotowa zobaczyć się z Danielem. A tym bardziej lepiej go poznać.
- Pamiętacie jak się poznałyśmy?-odezwała się Rachel, wylegując się na niebieskim leżaku. Cofnęłam się pamięcią do dnia kiedy to się wydarzyło. Tamtego popołudnia skończyłam osiemnaście lat. Osiemnaście lat,które miały mi pokazać,że staję się dorosła i nie zależna. Tamtego ponurego dnia moja matka, jeżeli można było ją tak nazwać wyrzuciła mnie z domu. Uznała,że skoro jej niechciane dziecko jest już na tyle duże by wywalić je z rodzinnego gniazdka to właściwie czemu nie? Zawsze mnie nie akceptowała. Byłam wpadką i przypominała mi o tym każdego dnia mojego istnienia w tej rodzinie. Chciałam uciec z Londynu, zapomnieć o tym życiu,ale nie potrafiłam. Pamiętam gdy spakowała moje rzeczy do walizki, gdy wyrzuciła moje płyty za okno.. miałam łzy w oczach. Nie rozumiałam dlaczego mi to robi. Postanowiłam,że nie będę się przed nią płaszczyć. Zabrałam wszystko i odeszłam. Zostawiłam ją z jej idealną rodziną- ojcem,który patrzył na moje cierpienie i idealną siostrą,która widziała tylko swój czubek nosa. Musiałam być dzielna i gotowa na najgorsze. Usiadłam w tedy na ławce w parku. Zaczął padać deszcz,a ja przemokłam do suchej nitki. Chciałam zapomnieć o tym,że moja 'rodzina' się mnie wyrzekła... i w tedy je zobaczyłam. Szły roześmiane, trzymając się za ręce. Widać było,że to najlepsze przyjaciółki. Popłynęły mi łzy. Czemu inni mogą być szczęśliwi,a ja nie? Zaczęłam coraz bardziej płakać i nagle brunetka o błękitnych, spokojnych oczach usiadła koło mnie.
- Dlaczego płaczesz?-spytała cicho. Krople deszczu dudniły o chodnik, stapiając się z moimi łzami. Nie wiem dlaczego,ale poczułam,że muszę zaufać tej dziewczynie. Wiedziałam, miałam to przeczucie,że ona jest w stanie zmienić moje życie. Czułam to i byłam tego pewna jak jeszcze nigdy niczego. Opowiedziałam młodej dziewczynie o tym co mnie spotkała. Patrzyła na mnie ze współczuciem,ale nic nie mówiła. Potrafiła dobrze słuchać. Wyjawiłam jej całą moją historię i wtedy zobaczyłam,że i ona płacze. Uścisnęła mnie mocno. Płakałam w jej ramie. Niespodziewanie poczułam,że jestem dla kogoś ważna. Że ta dziewczyna chce żebym i ja była dla niej ważna. Po chwili podeszła do nas brązowooka szatynka,która jak się okazało miała na imię Rachel. Każda z nas miała trudne życie. Każda z nas coś przeszła. Każda z nas przeżyła coś tragicznego. Każda z nas postanowiła się nie poddać. Razem byłyśmy silne. Obiecałyśmy sobie,że już nigdy nie opuścimy siebie. Zawsze będziemy razem. Jak jedność. Jak rodzina,której każda z nas nigdy nie miała. Od tamtego dnia mieszkam z Caroline i przyjaźnię się z nią i Rachel. Od tamtego dnia jesteśmy nie rozłączne. Od tamtego dnia stanowimy jedność.
- Pamiętam.-powiedziałam czując,że łzy napływają do moich oczu. Złapałam dziewczyny za ręce i splotłam z nimi palce. Spojrzały na mnie.- Na zawsze razem.-powiedziałam przez łzy.
- Na zawsze.-powtórzyły. Słońce chyliło się ku zachodowi. Spojrzałam na zegarek. Była już prawie szósta. Zebrałyśmy nasze rzeczy i poszłyśmy do domu. Logan czekał już na nas w domu, oglądając telewizję. Poszłam na górę się wykąpać. Po przyjemnym i długim prysznicu, wyszłam z kabiny i owinęłam się białym ręcznikiem. Stanęłam nad jeszcze nie rozpakowana walizkę i wydałam z siebie głuchy jęk. No w co ja boże mogę się ubrać? Usiadłam na podłodze i zaczęłam przebierać w ciuchach. W końcu mnie oświeciło i ubrałam się w TEN zestaw. Zawołałam dziewczyny do pokoju i poprosiłam Rachel żeby mnie pomalowała. Staranie nałożyła na moją twarz delikatny makijaż. Caroline zajęła się moją fryzurą. Włosy zaczesała mi w opaskę z warkocza <klik>,w której naprawdę wyglądałam korzystnie. Uściskałam je mocno i razem zeszłyśmy na dół. Była za dziesięć dwudziesta,a ja dostawałam już,zdaniem Rachel "wścieku dupy". Chodziłam od okna do okna i sprawdzałam czy jakiś samochód podjechał już pod dom. Aż nagle światła reflektorów padły na dom. Mój telefon zadzwonił,a na wyświetlaczu pojawiło mi się "Daniel ♡" Pożegnałam się z dziewczynami,które życzyły mi wszystkiego najlepszego i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi.
I nagle wyszedł z auta... Księżyc oblewał jego postać srebrzystym światłem. Idealna sylweta, wyrzeźbiona.... a mnie nogi zaczęły się uginać. Zmierzał w moim kierunku grecki bóg w okularach marki Rey ban. Daniel miał na sobie czarny podkoszulek,który opinał się na jego cudownych mięśniach, odsłaniając przy tym wytatuowane ramiona, czarne spodnie i trampki. Włosy miał nonszalancko zaczesane do tyłu,co dodawało mu uroku nie grzecznego. Westchnęłam cicho starając się ukryć moje zauroczenie jego osobą. Przytulił mnie na przywitanie.
- W końcu mogę Ci zobaczyć.-powiedział nie dowierzając. Ja sama nie mogłam w to uwierzyć. Przecież to było za piękne,by mogło stać się na prawdę.
- Daniel...-szepnęłam.- To nie samowite!
- Wiem...-odpowiedział szepcząc cicho. Za cicho. Spojrzał na mnie swoimi obłędnie brązowymi oczami,które przewiercały mnie na wylot,nie dając mi chwili wytchnienia. Złapał mnie za rękę i poprowadził do jego auta. Wyruszyliśmy,a ja miałam wrażenie,że zmierzamy do szczęścia.
***
- Daniel, daleko jeszcze?-spytałam, próbując nie zapaść się w piasek.
- Jeszcze chwila, kochana.-odparł melodyjnym głosem,ciągnąc mnie za sobą. Rzeczywiście, to była chwila. Przedzieraliśmy się przez krzaki,aż moim oczom ukazał się malowniczy widok. Razem z mężczyzną mojego życia stałam na środku wielkiego klifu. Przed nami rozciągało się morze, w którego nieskazitelnej toni odbijał się księżyc- nasz jedyny towarzysz. Czułam,że to co tutaj się wydarzy pozostanie między mną, Danielem i księżycem. Brązowooki postawił na ziemi koszyk z jedzeniem i rozłożył na środku koc. Zachęcił mnie abym usiadła koło niego. Z uśmiechem na ustach zrobiłam to. Wyłączyłam telefon, by być pewną,że nikt nie zepsuje tego idealnego dnia. Zaczęliśmy jeść i żartować. Był idealny, zupełnie taki jak w listach. Czuły i cierpliwy. Gotowy zrobić wszystko by uczynić każdego człowieka szczęśliwym. By uczynić mnie szczęśliwą. Po czasie położył się na kocu wpatrując się w gwiazdy, sama poszłam w jego ślady i położyłam się tuż koło niego,tak,że nasze dłonie dotykały się. Chyba żadne z nas nie było gotowe na to.
- Nie zastanawiają Cię gwiazdy?-zadałam.- Czy to nie ciekawe w jaki sposób one świecą? Co jeśli ich światło dochodzi do nas tak długo,że może one właśnie przestały już istnieć? Może tak na prawdę nigdy nie istniały,a my ludzie tylko wmawiamy sobie,że powstało takie coś jak gwiazda? Co jeśli tak na prawdę my nie istniejemy i tylko wmawiamy sobie to? Nigdy nie będziemy pewni niczego. Wszystko przeminie.
- Do czego zmierzasz?
- Nigdy nie byłam pewna siebie. Zawsze mi czegoś brakowało. Nie jestem ładna, mądra ani błyskotliwa... Może tak na prawdę nie istnieję?
- Oh, Diana... Jesteś piękna.
-Mówisz tak z grzeczności.-powiedziałam uśmiechając się do niego. Niespodziewanie usiadł wpatrując się we mnie przenikliwie. Podał mi rękę, złapałam za nią i usiadłam na przeciw niego.- Teraz proszę powtarzaj za mną.-pokiwałam głową.- Diana jest piękna.
- Daniel... je nie mogę.
- Powtórz.-wstrzymałam oddech i zamknęłam oczy.
- Diana jest piękna.-powtórzyłam cicho.
- Diana jest mądra.-kontynuował.
- Diana jest mądra.-zaśmiałam się.
- Bardzo błyskotliwa.
- Bardzo błyskotliwa.
- I Daniel bardzo ją kocha...- otworzyłam oczy. Spoglądał na mnie z zaciętą miną. Oczekiwał odpowiedzi, widziałam to. Czekał aż się odezwę. Aż coś powiem. Zaniemówiłam. To nie możliwe...
- Ty.. ty mnie kochasz?-pokiwał smutno głową, spoglądając w dal. Poczułam ukucie w sercu. Zabiło mocniej. Ono zabiło dla Daniela. Tak. Dla niego. Uśmiechnęłam się.- Diana też Cię kocha...- I to chwila. Jego oczy wyszukują mojego spojrzenia. Nasze dłonie łączą się w jedność. Nasze usta stapiają się ze sobą. Ciało pasuje do drugiego. Jestem Diana Algubrey i jestem bez warunkowo i nie powtarzalnie zakochana w Danielu. A on we mnie.
* Z PERSPEKTYWY CAROLINE *
Wszyscy są szczęśliwy... chyba wszyscy oprócz mnie. Rachel znowu zamknęła się z Loganem w pokoju po pretekstem "musimy się przygotować do kolacji". Państwo Lerman zeszli po schodach śmiejąc się do siebie.
Diana pewnie teraz świetnie bawi się z Danielem...a ja jestem zmuszona tylko czekać na telefon od Hazzy,ale coś mi mówiło,że dzisiaj nie zadzwoni. Westchnęłam tylko i wstałam. Byłam gotowa do wyjścia już od jakiś trzydziestu minutach. W końcu zebrali tyłki i wyszliśmy z domu. Logan wprowadził z garażu swojego białego mercedesa i razem z Rachel wsiadłyśmy do środka. Po czasie chłopak mojej przyjaciółki zaparkował przed najlepszą restauracją w Los Angeles. Wyszliśmy z samochodu. Podał parkingowemu kluczyki i ruszyliśmy do środka. Sala była zatłoczona i nigdzie nie widziałam wolnego stolnika...
- Rezerwacja na nazwisko Lerman.-powiedział.
- Proszę za mną.-odparł mężczyzna w średnim wieku i poprowadził nas przez całą salę,aż w końcu przystanął przy trzyosobowym stoliku. Podziękowaliśmy mu i usiedliśmy na miejscu przeglądając karty menu. Nic szczególnego nie przykuło mojej uwagi. Żadne danie nie było dla mnie idealne. Ani nawet dostateczne. Westchnęłam znużona i wybrałam pierwszy lepszy numerek... 13, hmm... 'Placek po węgiersku', nawet aż tak źle nie trafiłam. Złożyłam zamówienie kelnerce i gdy tylko odeszła,sama wstałam i skierowałam się do Stołu Szweckiego po kieliszek wina. Kolejka była spora,ale w miarę szybko się pomniejszała. Gdy już nadeszła moja kolej,ktoś chamsko się wepchał przede mnie. Spojrzałam w górę i zobaczyłam przed sobą wysoką blondynkę. No ta lalunia kompletnie mnie zirytowała. Za kogo się ma to blondczupiradło?
- Ej ty, Barbie.. racz ruszyć to dupsko i idź na koniec kolejki.-powiedziałam do niej łapiąc ją za ramie. Nagle blondynka odwróciła się i spojrzała na mnie z wyższością. Jej błękitne oczy zdawały się przeszywać mnie na wylot.... Nie wierzyłam,że właśnie przede mną stoi...
____________________________________________________________________
Kolejny raz witam ;3 Nie sądziłam,że tak szybko pobijecie 15 komentarzy. Brawo!
Więc tak,co ja mogę tutaj napisać? Macie rozdział i liczę,że pojawi się tyle komentarzy co pod poprzednim postem ;) Pozdrawiam moich czytelników.
- Jerr.
No i oczywiście oto postać Daniela na którego tak wyczekiwaliście ;)
imię: Daniel Rose (czyt. Roz)
nazwisko: Murillo
wiek: 25 lat (na potrzeby opowiadania)
wygląd: Ma czarne włosy i brązowe oczy. Jego sylwetka jest idealnie wyrzeźbiona, również na jego ciele można znaleźć liczne tatuaże,które nie wątpliwie dodają charakteru. Jest dosyć wysoki.
informacje: Mieszka a Los Angeles, Kalifornia. Jest wokalistą grupy "Hollywood Undead" Poznał Dianę pisząc z nią listy. Na ogół jest bardzo wrażliwym,młodym mężczyzną poszukującym szczęścia i wolności. Pisze piosenki i jest zadowolony ze swojego życia. Jest palaczem. Jego koledzy mają 'małe' problemy z alkoholem.
dom Logana;
Brak mi słów, nie jestem w stanie nawet opisać jak ten rozdział jest zajebisty ♥
OdpowiedzUsuńZ każdym dniem co raz bardziej przekonuje się jaka genialna Ty jesteś, chciałabym pisać jak Ty :D
Kocham Cię! ♥
AAAAAAAAAAAA! KOCHAM TEN ROZDZIAŁ! KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM!
OdpowiedzUsuńTEN ROZDZIAŁ JEST TAKI CUDOWNY, ŻE NAWET NIE WIEM CO NAPISAĆ W KOMENTARZU! MASZ WIELKI TALENT, NAPRAWDĘ.
"- Powtórz.-wstrzymałam oddech i zamknęłam oczy.
- Diana jest piękna.-powtórzyłam cicho.
- Diana jest mądra.-kontynuował.
- Diana jest mądra.-zaśmiałam się.
- Bardzo błyskotliwa.
- Bardzo błyskotliwa.
- I Daniel bardzo ją kocha..." AWWWWWWWWWWWWWW :3
RACHEL W KOŃCU Z LOGANEM!! :D
ŻYCZĘ WENY DO ROZDZIAŁU 16 BEJBE ;*
Yyyyy .. no zabraklo mi slow ;**** zaskoczylas mnie tymi sytuacjami w tym razdziale i z tego sie ciesze nie wiem co mam jeszcze powiedziec albo napisac heheh o tym rozdziale jak na pewno to ze jest genialny <333
OdpowiedzUsuńPewnie zobaczyla Taylor ??? a jak nie to nie mam zielonego pojęcia
Cudowny jest ten rozdzial ;***
Kiedy dodasz nastepny rozdzial nie moge sie doczekac ;** kogo zobaczyla ? ;DDnie wiem co mam ci napisac o tym rozdziale
OdpowiedzUsuńjest swietny :**
Szkoda mi Caroline ;( A rozdział cudo.. ;P Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńten rozdział był cudowny.
OdpowiedzUsuńDomyślam się kto na koću - Taylor Swift?
Czy dojdzie do bujki? Bedzie ciekawie.
Diana i Danny - og kocham. Cały czas się uśmiechałam. LOVE
Rachel oraz Logan - Gorąca miłość.
Rozdział był cudowny <3 <3 <3
Czekam na ciąg dalszy <3
Dianie się w końcu ułożyło. <3
OdpowiedzUsuńRachel... hahahhahah. :D
S.P. (zboczeniec ze mnie) XDDD
Carls, nie smutaj niedługo zobaczysz swojego loczka! <3 :D
Powiadom mnie o następnym rozdziale... :*
Rozdział wiesz że niesamowity!
OdpowiedzUsuńHmmm. Kim może być ta blondyna.? ; )
Mam nadzieje że w twoim opowiadaniu będzie rozdział 69. XDDDD
A jak na razie to czekam na rozdział 16.
Pozdrawiam. :***
Ja pierdolę.
OdpowiedzUsuńRozjebałaś mi system :O
To było po prostu cudo.
Logan&Rachel... Cóż to była za namiętność (i to, jak się potem okazało podwójna)! Właśnie wtedy zaczął mi szwankować net xD Ale i tak, według mnie, mogli z tym trochę zaczekać. A nie, weszła dziewczyna do domu, niedawno zgwałcona, chłopak się do niej nie odzywał, ale teraz od razu do sypialni i wyczyniac różne rzeczy (obstawiam opcję cenzury). Oczywiście ciekawi mnie, jak rozwiążesz sytuację z Liamem, bo nadal on gdzieś jest... Tylko poza LA ;)
Jejuu, Diana&Daniel, jakie to słodkie <3 Hollywood Undead, no jasne. Naprawdę, czasem uważam, że jestem totalnie głupia. Ale, wracając do tematu, cieszę się, że Diana kogoś ma :D Skoro wszystko wyjaśnione z Niallem, to szalej panno D.! To było takie słodkie, jak on jej kazał powtarzać te słowa... Kocham Cię :3 Najpiękniejsze <3 ;*
Rozwaliło mnie: "wściek dupy" - teraz będę tego używać xD
Oczywiście biedna Caroline... Zapewne spotka Taylor. Będzie ostro (bez skojarzeń, proszę. Chociaż ja je mam)! Brakowało mi trochę Hazzy, ale z drugiej strony nie było dzięki temu cukierkowo ;) Zdecydowanie jeden z najlepszych rozdziałów!
Z niecierpliwością czekam na dalszy bieg historii. Ciekawe, co jeszcze możesz tu namieszać.... :D
Luv
Merr
Świetny : )
OdpowiedzUsuńawww!!!!!!! Cudowienie! Świetnie, że Diana spotkała się w końcu z Danielem, mam nadzieję, że będą ze sobą już zawsze. :D Co do Caroline? Hmm.. Cielawe coż o za blondi.. A Rachel moim zdaniem coś za szybko wybaczyła Loganowi. Mam nadzieję, że jednak ona będzie z Liamem! <3
OdpowiedzUsuń/Klaudia
świetny blog! zapraszam też do siebie http://chcebyctymczegopotrzebujesz.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale czytając ten rozdział,a głównie akapit 'Z PERSPEKTYWY RACHEL',to jaki ten Logan jest wspaniały, czuły...to aż mnie mdli! Rachel powinna być z Liamem i ja im z całego serca kibicuje! Niech zostawi tego oszusta i wraca do swojej prawdziwej miłości!..Hmm...D&D po prostu pięknie<3 miłość kwitnie!;D Nareszcie dziewczyna zaznała szczęścia;) A co do Caroline, to ja już wiem kim jest ta sexi blondi xd
OdpowiedzUsuń