piątek, 26 lipca 2013

038. "lecz teraz... teraz jest lepiej kiedy wmawiam sobie, że nigdy nic do mnie nie czułeś."

- Los Angeles, Caroline - 
* godzinę później *


Caroline, nieustannie wyglądała przez okno, czując narastające z chwili, na chwilę zdenerwowanie. Dziewczyna straszliwie stresowała się dzisiejszym spotkaniem z jej przyjacielem z planu - Xavier'em. Wish nie do końca wiedziała z jakiej przyczyny, tak bardzo się denerwuje. W końcu brunet był wyłącznie jej znajomym... z którym prawie uprawiała seks w klubowej toalecie. Niebieskooka wzdrygnęła się na samą myśl o owym wydarzeniu i odwracając wzrok, wygładziła materiał swoich dżinsowych spodenek. Siedziała zniecierpliwiona, na kuchennym stołku odliczając w ciszy. Może lepiej byłoby, jakby odmówiła Xavier'owi tego spotkania? No nie ważne, teraz było już za późno. Teraz troszkę się pomęczy, a może później jakoś się odpręży. Wprawdzie dziewczyna nie miała pojęcia, gdzie ona i brunet się wybierają. Niespodzianka? - Ona wręcz tego nienawidziła. Nagle do Caroline powróciło wspomnienie z walentynek, podczas których Harry zorganizował dla niej "dzień w czekoladzie". Była to najpiękniejsza rzecz, jaką dla niej zrobiono. Była brudna, klejąca i zmęczona, ale czuła się wtedy niebywale dobrze. Tęskniła z Harry'm, ale nadszedł czas aby o nim zapomnieć. Szybko otarła wilgotne oczy i wstała ze stołka, kierując się do przedpokoju, gdzie nałożyła na stopy swoje białe trampki. 

Z cichym westchnieniem przyjrzała się swojemu odbiciu. Nigdy nie rozumiała dlaczego, mężczyźni tak do niej legną. Nie była zadziwiająco piękna, raczej przeciętna. Może i była szczupła, ale czy zgrabna? Miała masę kompleksów, które dość często wjeżdżały jej na ambicję. Caroline często nie wierzyła w swoje możliwości, a źródłem problemu była jej przeszłość związana z rodziną i byłym chłopakiem. Już dawno chciała się od niej oderwać, ale nie potrafiła. Teraz jej matka zmarła, a ojciec sam został w ogromnym domu w Bostonie... To wszystko ją przytłaczało i coraz bardziej zaczynała wątpić w to, czy da sobie radę w życiu. Przecież już tak daleko zaszła! Własną siłą udało jej się zaistnieć jako modelka, napisać reportaż do gazety, a teraz zagrać w najpopularniejszym pośród nastolatek, serialu. Czego mogła jeszcze chcieć? Chyba wszyscy znamy odpowiedź na to pytanie - Prawdziwej Miłości. 

Czarne Lamborghini zaparkowało pod willą, należącą do Pana Andersona. Caroline narzuciła na plecy, biały sweterek i wybiegła z domu, zatrzaskując za sobą drzwi. Xavier przyglądał jej się zza ciemnych oprawek swoich okularów, obejmując dłonią kierownicę auta. Chłopak bardzo cieszył się na samą myśl o spotkaniu. Postanowił zabrać Caroline na plażę do Santa Monica, gdzie razem spędziliby miły wieczór pod gwiazdami, pijąc szampana i rozmawiając. Również jak brunetka, chłopak był bardzo podekscytowany i za wszelką cenę chciał się zbliżyć do dziewczyny. Drzwiczki samochodu uchyliły się, a do środka weszła niebieskooka, muskając delikatnie, ustami policzek Xaviera. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i otoczył ją ramieniem. 

- Miło Cię widzieć, Caroline. - powiedział i przekręcił kluczykiem w stacyjce. - Gotowa na przejażdżkę? 

- Zależy dokąd. - odpowiedziała z przekąsem, poprawiając swoją fryzurę. Xavier z zaciekawieniem obserwował jak w ułamku sekundy, jej włosy opadają, kaskadami na lewe ramię. - Powiesz mi? - spytała z ogromnym uśmiechem na ustach. 

- Przekonasz się za jakiś czas. - odpowiedział i ruszył, pozostawiając ją w niepewności. 

* * *

Wspólna przejażdżka okazała się bardzo dobrym pomysłem, bowiem podczas długiej i męczącej drogi Caroline i Xavier nieustannie konwersowali ze sobą. Rozmowa zdawała się nie mieć końca, a była ona również przeplatana z żartami, które często padały z ust Kalifornijczyka. Po półgodzinnej podróży, samochód wjechał do nadbrzeżnego miasteczka - Santa Monica. Caroline była zdumiona, bowiem jeszcze nie wiedziała tak uroczego miejsca. 

- Jak tu cudownie... - szepnęła, spoglądając przez przyciemnioną szybę. Słońce chowało się za oceanem, nadając niebu piękny, pomarańczowy odcień. - Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś. 

- Poczekaj, aż zaraz pójdziemy na plażę, posiedzieć pod gwiazdami. Wtedy zobaczysz, jak magicznie tutaj jest. - powiedział i zgasił silnik. Wyszedł na murowany parking i skierował się do bagażnika, po koszyk z jedzeniem i koc. - Gotowa? -spytał podając jej swą dłoń. 

- Oczywiście. - odpowiedziała i chwyciła za nią. 

Caroline, trzymając w jednej ręce swoje buty, rozglądała się po uroczej okolicy. Domki tutaj wyglądały na bardzo zadbane i z pewnością odzwierciedlały osobowość ich mieszkańców. Ciepły piasek, rozpływał się pod jej stopami, a zimny wietrzyk nadpływający od strony oceanu, rozwiewał jej włosy. Czuła się jak w romantycznym filmie. U swego boku miała Xavier'a, który każde swoje spojrzenie, kierował do niej z ogromną czułością. Lubiła tego chłopka, i to bardzo. Czasami nawet zastanawiała się, czy może to nie będzie ten, który znów nauczy ją kochać i ufać. Tego nie była pewna, ale za wszelką cenę chciała się dowiedzieć. 

- Jesteśmy na miejscu. - powiedział odkładając koszyk na piasek. Zwinnym ruchem, ułożył koc na podłożu i gestem dłoni nakazał Caroline usiąść koło niego. - Masz ochotę na szampana? - spytał, wyciągając z wiklinowego kosza butelkę musującego napoju i dwa kieliszki. 

- Poproszę. - odpowiedziała, rozciągając się na kocu. Spoglądała na fale, które z impetem rozbijały się o wydmy i na słońce, które tuż za chwilę miał zastąpić księżyc. Czuła się szczęśliwa, jak jeszcze nigdy dotąd. 

- Jak Ci się podoba w Los Angeles? - spytał podając jej naczynko i również układając się na kocu. 

- Jest wspaniale. - przyznała pociągając łyk napoju. - Tak jak właśnie sobie to wszystko wyobrażałam, czemu pytasz? 

- Ciekawość, natura człowieka, nieprawdaż? - odpowiedział z zagadką. 

- W takim razie, czego jeszcze chciałbyś się dowiedzieć? 

- Wszystkiego, ale to nie możliwe. - powiedział, puszczając w kierunku dziewczyny, oczko. 

- Zadaj mi pytanie, ja postaram się Ci odpowiedzieć. Chyba nie widzę tutaj, żadnego problemu. Jestem jak otwarta księga, masz możliwość mnie całą przestudiować, w jeden wieczór. 

- Całą, mówisz? - spytał z zastanowieniem. - Chyba jednak się skuszę. Zacznijmy od podstawowych pytań; skąd jesteś?, ile masz lat?, jak się tutaj znalazłaś?, ulubiony kolor?, kwiat?, masz chłopaka? 

- Jestem z Bostonu, parę lat mieszkałam w Londynie, teraz przeprowadziłam się tutaj. W kwietniu skończyłam dziewiętnaście. Przyjechałam tu zagrać w serialu, no ale troszkę z inną historią mam tutaj do czynienia. Lubię czarny i złoty, a jeżeli chodzi o kwiaty to... chyba storczyki. I nie, nie mam chłopaka. Już nie mam. 

- Jaka historia i dlaczego już jesteś sama? - zapytał zainteresowany. 

- Mój były chłopak mnie zdradził. - odpowiedziała, spoglądając smutnym wzrokiem w kierunku oceanu. - Dlatego tutaj przyjechałam. Może to cholernie beznadziejne, no ale stchórzyłam. Wiedziałam, że jeżeli tam pozostanę to nie uda mi się z tym wszystkim uporać. 

- Dobrze, że przyjechałaś. - powiedział. - Poznałem Ciebie, a co do chłopaka to pewnie palant. Znam go? 

- Osobiście pewnie nie, ale to gwiazda... Chodziłam z Harry'm Styles'em. 

- To ten, z tego pedalskiego zespołu? 

- Wcale nie są pedalscy! - zaprzeczyła. - Nie mów tak o nich, to moi przyjaciele. 

- Przepraszam. - powiedział, kończąc tę rozmowę. 

W ciągu krótkiej godziny, Xavierowi udało się poznać Caroline z wielu, zróżnicowanych stron. Obydwoje bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie i pomimo wcześniejszej uwagi chłopaka, na temat zespołu do którego należy Harry, dobrze się ze sobą rozumieli. Leżąc na kocu, spoglądali wgłąb ciemnego nieba, podziwiając różnorodne konstelacje. Xavier, kurczowo trzymał Caroline za rękę, zaś drugą pokazywał jej swe ulubione, gwiazdozbiory. Chwila podczas, które oboje czuli się wręcz znakomicie, dobiegała końca. Noc powoli przemijała, a nowy dzień przebudzał się do życia. Zadowoleni, wstali i ostatni raz spojrzeli w kierunku oceanu. 

- Jeszcze kiedyś Cię tutaj zabiorę. - powiedział i przejechał opuszkami palców, po policzku dziewczyny. Nachylił się nad nią i musnął jej usta, swoimi. Caroline uśmiechnęła się pod nosem i wspinając się na palce odwzajemniła pocałunek. Czy to może początek kolejnego, wspaniałego rozdziału? 


- Londyn, Niall - 
* trzy dni później *

Niall siedział w salonie, kompletnie zmęczony, opierając swą twarz o dłonie i wpatrując się w leżącą, tuż na przeciwko chłopaka pocztówkę. Nie dość, że napracował się podczas pakowania walizek, to jeszcze, dzięki listonoszowi, który dobre dziesięć minut temu, zjawił się się pod jego domem, trzymając w dłoni list polecony, stracił resztkę dobrego humoru. Nie sądził, że kawałek, sztywnego papieru będzie w stanie przywołać wszystkie wspomnienia z jej osobą...

Drogi Niall! 
Piszę do Ciebie, ponieważ uczucie tęsknoty, które wywołał we mnie brak Twojej osoby, z każdym dniem odbieram mi siły do dalszego życia. Nowy Jork jest piękny - chyba właśnie tak sobie wyobrażałam, tutejsze życie jednak... brakuje mi tu Ciebie. Nie ukrywam, byłeś i zawsze będziesz miłością mojego życia... Czuję się cholernie głupio... nie chciałam żeby tak wyszło. Tęsknię za Tobą i mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz to, że musiałam Cię opuścić. Wiem, że mnie kochasz. Powtarzałeś mi to nie raz, lecz teraz... teraz jest lepiej kiedy wmawiam sobie, że nigdy nic do mnie nie czułeś. Tak jest mi łatwiej funkcjonować i z dnia na dzień, wydaje mi się, że sama pochłonięta tym kłamstwem, stopniowo odsuwać się od tych uczuć. Piszę Ci to teraz, ponieważ możliwe iż to mój ostatni kontakt z Tobą. Tak będzie łatwiej. Zawsze będę Cię kochać - już nie świadomie, ale będę. Pozdrowienia z Nowego Jorku. 
- Twoja Natalie. 

Ból towarzyszył mu za każdym razem, gdy powracał do słów "lecz teraz... teraz jest lepiej kiedy wmawiam sobie, że nigdy nic do mnie nie czułeś." - Jak ona tak może? - pytał sam siebie, nie dowierzając. Przecież już zapominał... już prawie udało mu się odsunąć od siebie tamte wspomnienia... zniszczyła wszystko, na co on tak ciężko pracował. Jakoś udało mu się pogodzić z tym, że wyjechała, ale... jak pogodzi się z tym, że dla niej on "nigdy nic nie czuł"? Mimo, że to kłamstwo, o którym ona bardzo dobrze wiedziała, Niall odczuwał w sercu coraz większy ból. - No po cholerę do mnie napisałaś?! Było mi lepiej bez ciebie! - krzyk w jego myślach coraz bardziej się nasilał, a chłopak kompletnie nie wiedział co ma robić. Był taki bezradny... zdany tylko i wyłącznie na samego siebie. Oczekiwał pomocy, ale niekoniecznie wiedział, w jaki sposób ma o nią wołać. Czuł jak w kąciku jego oczu zbierają się łzy - starał się nie płakać, ale po prostu nie mógł. Za dużo wysiłku go to kosztowało. Łzy spływały po zaróżowionych policzkach, opadając z głuchym dźwiękiem na tekturową powierzchnię pocztówki. - Przecież miało być lepiej! - z każdą chwilą czuł się coraz gorzej... pragnął mieć teraz przy sobie kogoś, kto pomógłby mu jakoś przetrwać te chwile.

Nagle powietrze, zdawało się pachnięć zupełnie inaczej - jakby w śnie, Niall obrócił się i ujrzał ją. Stała za nim, ściskając materiał filetowej sukienki. Jej blond włosy, splecione w grubego warkocza, opadały na jedno ramię. W jej oczach widział smutek i współczucie. Różane usta, zaciśnięte miała w wąską linię. Niall czuł ulgę, widząc przed sobą swoją przyjaciółkę. Właśnie w tej chwili, potrzebował osoby, która mogłaby stanowić dla niego oparcie. Ociężałym ruchem, poderwał się z kanapy i szybko podszedł do dziewczyny, wtulając się w jej ramiona. Czuł się jak mały chłopiec, który za wszelką cenę pragnął poczuć się bezpiecznie. Grace, jak jeszcze nikt inny stanowiła dla blondyna ogromną podporę. Czuł się przy niej, całkowicie swobodnie, a co najważniejsze, przy niej do życia przebudzały się uczucia, które towarzyszyły mu podczas związku z Natalie. Od chwili, podczas której doszło do pocałunku, między tym dwojgiem zaczęło rodzić się uczucie. 

- Grace... - wyszeptał, otaczając dziewczynę ramieniem w pasie. - Ja już nie wytrzymuję... to tak bardzo boli... - spoglądał na nią z cierpieniem, mając nadzieję, że dziewczyna jakoś mu pomorze uporać się z tym bólem.

- Nialler, co się stało? - spytała, czule. Chłopak głośnym świstem, wypuścił powietrze z płuc i ruchem ręki sięgnął po leżącą na stole pocztówkę. Nie odrywając wzroku od brązowych oczu dziewczyny, podał jej sztywny papier. Grace chwyciła niepewnie tekturkę i uważnie się jej przyjrzała. - To od niej, tak? - Niall pokiwał smutno głową i odwrócił wzrok, wycierając mokre od płaczu oczy. Grace przygryzła delikatnie wargę i szybko przestudiowała zawartość pocztówki. - Tak mi przykro, Niall.... - szepnęła odkładając ją na stolik i najszybciej jak mogła podeszła do chłopaka i przytuliła go do siebie.

- A mi nie jest przykro, Grace. - powiedział spokojnie, przyciągając ją do siebie mocniej. Oparł brodę o czubek jej głowy i złożył subtelny pocałunek na jej włosach. Grace, przywarła do jego torsu, wsłuchując się w bijące w lewej piersi, serce chłopaka. - Boli mnie tylko, to w jaki sposób mnie potraktowała. Nic więcej.

- Nie tęsknisz za nią, Niall? - spytała, zadowolona bliskością jego ciała. Czuła jak delikatnie się rumieni, jednak cieszyła się, że chłopak tego nie widzi.

- Już nie Grace. - odpowiedział i odsunął się, widząc delikatnie zaróżowione policzki dziewczyny. Uśmiechnął się słabo, będąc nadal przygnębiony sytuacją sprzed chwili. - Mam Ciebie. - powiedział spokojnie, nadal nie spuszczając z niej wzroku. Blondynka uśmiechnęła się ciepło. - Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo się cieszę, że wtedy zatrzymałem się posłuchać jak grasz.

- Przestań... - zaśmiała się cicho, speszona. Niall był idealny. Nigdy nie wyobrażała sobie, że pozna tak czułego i kochanego chłopaka, jak on. Nie było chwili, że dziewczyna nie myślała o nim. Ale byli tylko przyjaciółmi... przyjaciółmi, którzy za wszelką cenę pragnęli przekroczyć tę granicę. Grace, często starała się oszukiwać samą siebie i mówić sobie, że wcale nie czuje tych trzepoczących w jej brzuchu motylków, ani palących rumieńców, za każdym razem gdy Niall mówił jej, że jest piękna.

- Grace, uwielbiam Cię. - powiedział, spoglądając na dziewczynę z ogromną czułością. Serce Grace, pragnęło wyrwać się z piersi. Była taka szczęśliwa, lecz jednocześnie odczuwała smutek. - I chyba... chyba się w Tobie zakochałem. - Blondynka stała osłupiona, kompletnie nie dowierzając w to co właśnie usłyszała. Ona również zadurzyła się w Niall'u, ale tak bardzo bała się mu o tym powiedzieć... - Nigdy nie pragnąłem żadnej kobiety, tak bardzo jak pragnę teraz Ciebie. - powiedział, delikatnie gładząc koniuszkami palców jej policzek. Nachylił się delikatnie nad dziewczyną i musnął ustami jej usta. Grace czuła się taka szczęśliwa, jak jeszcze nigdy dotąd.

- Niall.. ja... - szepnęła, delikatnie odsuwając się od chłopaka. - Też się w Tobie zakochałam. - Niall poczuł ogromną ulgę. Wiedział, że Grace to właśnie ta jedyna - ta z którą chciałby spędzić całe swoje życie. Grace zadowolona przygryzła wargę, chwytając chłopaka za szyję. Przysunęła się do niego i z uśmiechem na ustach, delektowała się ich bliskością i piękną chwilą.

- Spójrz na mnie. - powiedział, chwytając za jej podbródek. - Chcę abyś wiedziała, że dla mnie liczysz się teraz, tylko ty. Natalie to przeszłość i chcę aby tak już na zawsze pozostało, Grace. Pragnę Cię. - wyszeptał i złożył namiętny pocałunek na jej szyi. Niall dobrze wiedział, że dzisiaj będzie musiał wyjechać, ale nie wytrzyma chwili dłużej, jeżeli czegoś nie spróbuje. Jego pocałunki, wywoływały w dziewczynie ogromne pożądanie. Blondynka nie sądziła, że Niall potrafi być aż tak namiętny. Ręka chłopaka powędrowała do zamka na plecach dziewczyny i zwinnym ruchem odsunęła go. Filetowy materiał, z trzepotem opadł na ziemię, a idealna Grace stała przed nim w samej, koronkowej bieliźnie. Horan oblizał podniecony usta i z ogromną pasją wpił się w jej wargi. Nie minęła chwila, a koszulka chłopaka wylądowała koło sukienki... a następnie resztki ich garderoby. - Chcę się z Tobą kochać, Grace... - powiedział, łapczywie łapiąc oddech. Grace, chwyciła go za barki, przypadkowo wbijając paznokcie w gołe ramiona chłopaka. Niall jęknął cicho, obdarowując jej nagi dekolt pocałunkami. Dziewczyna czuła przedzierające się przez jej ciało dreszcze, które za każdym razem pojawiały się, gdy tylko chłopak dotykał zimnymi ustami jej rozgrzanej skóry. Wodziła dłońmi po jego plecach, naznaczając je delikatnymi, pręgami powstającymi za każdym przejechaniem paznokcia.

- Czekałam na Ciebie. - szepnęła mu do ucha, delikatnie pocierając noskiem o jego skroń. Przejmując inicjatywę, popchnęła go na kanapę i usiadła na nim okrakiem, czując pod sobą twardniejącego, przyjaciela chłopaka. - Sprawię, że już nigdy więcej nie przypomnisz sobie o Natalie... - powiedziała chwytając zębami za sutek chłopaka. Niall jęknął zaciskając palce, na pośladkach dziewczyny. Oczywiście, chłopak nie był już prawiczkiem, ale uczucie jakiego doznawał przy Grace, było mu kompletnie nieznane. Grace wiła się po jego ciele, ozdabiając je czerwonymi plamkami, których było pełno na szyi i brzuchu chłopaka. Skoro miał wyjechać, to trzeba było dać znać innym kobietom, że jest on tylko i wyłącznie jej.

- Nie wytrzymam dłużej. - szepnął zmęczony i obrócił Grace, tak, że to on teraz dominował nad nią. Dziewczyna uśmiechnęła się szyderczo i przygryzła skórę na jego szyi, czując jak jego mięśnie się napinają. Jego dłoń powędrowała do zapięcia stanika. Minęła chwila, a czarny, koronkowy biustonosz wylądował za kanapą. Niall pieścił jej cudowne piersi, delikatnie je masując i obdarowując soczystymi pocałunkami. Jęki wydobywające się z ust dziewczyny, stawały się coraz głośniejsze, co bardzo podobało się chłopakowi. Przejechał językiem po linii oddzielającej jej piersi i wrócił z powrotem, co całowania jej ust. Niall czuł, że już prawie dochodzi i czym prędzej zsunął z siebie bokserki. - Tyłeczek do góry, skarbie. - szepnął cicho i chwycił za jej majtki. Grace posłuchała jego rady i delikatnie uniosła swoje biodra. Niall zsunął z niej dolną cześć garderoby i delikatnie potarł swym członkiem jej wejście. Dziewczyna krzyknęła, nie wytrzymując tego napięcia. Czuła, że nadchodzi ten moment. Niall spojrzał głęboko w jej oczy i nie czekając ani chwili dłużej,  wszedł z nią bez problemu. Grace wyszeptała jego imię, delikatnie muskając ustami jego dłoń. Chłopak poruszył się w przód... raz i drugi... a rozkoszy nie było końca.

- Kocham Cię, Niall. - szepnęła czując rozpływającą się po jej podbrzuszu falę rozkoszy. Niall uśmiechnął się i zaczął poruszać się jeszcze szybciej. Czuł spływające po jego czole kropelki potu, był już blisko i nagle... nastał ten moment podczas którego oboje doszli. Niall czuł narastające w nim zmęczenie, wymieszane z wielką przyjemnością. Opadł wykończony koło blondynki i uśmiechnął się do niej czule.

- Ja Ciebie też kocham, Grace... - wyszeptał i delikatnie musnął ustami jej nosek. - Bardzo.

***

- Niall za dwie godziny masz lot do Belgii. - Grace zaśmiała się cicho, okrywając swoje ciało kocem. Nialler spał, cichutko posapując, wtulony w poduszkę. Dziewczyna przeczesała ruchem ręki jego rozmierzwioną czuprynę. 

- Chce spać... - jęknął wykończony. Grace zaśmiała się, może jednak powinni byli sobie odpuścić te igraszki? Mogli zaczekać, aż chłopak wpadłby do Londynu w przerwie w trasie. - A do tego, nie chcę Cię opuszczać. 

- Będę za Tobą tęsknić. - szepnęła mu do ucha i szybko wstała z kanapy, sięgając ręką po leżące na ziemi ubrania. - Ale bynajmniej żadna Cię nie ruszy. - powiedziała śmiejąc się. Dziewczyna oczywiście miała na myśli te wszystkie, niestety krwawe ślady na jego plecach i malinki rozsypane po całej klatce piersiowej. 

- Miejmy nadzieję, że Ciebie też nikt. - powiedział również wstając. - Masz racje, chyba najwyższy czas się zbierać. Chłopaki zaraz tu będą. 

- Londyn, Harry - 
* półtorej godziny później * 

Nadszedł moment, podczas którego chłopacy musieli pożegnać Londyn na parę miesięcy i udać się w trasę koncertową. Dla każdego z nich nie była to łatwa chwila, bowiem zostawili oni swoje rodziny i ukochane osoby, zupełnie same. 

Louis był wdzięczny Caroline, za radę jaką dziewczyna mu udzieliła i od momentu, gdy zawitał w Manchesterze szczęście, zdawało się go nie opuszczać. Razem z Eleanor, postanowili odbudować swój związek i z czystym sumieniem, mógł przyznać, że wiodło im się lepiej niż wcześniej. Dwa razy w tygodniu, uczęszczał na terapie i z radością patrzył w przyszłość. Uzależnienie narkotykowe było ostatnią rzeczą, jaką by potrzebował. Dzięki Eleanor, jakoś udało mu się z tym wygrać. Sprawa jego gejostwa szybko ucichła (może za pomocą menadżera zespołu, ale Louis tak naprawdę tego nie wiedział). Tak czy owak  bardzo dobrze czuł się takim, jakim jest teraz i nic nie wskazywało na to, że wróci do tamtego życia.

Cóż, trzeba przyznać, że Zayn Malik również dobrze się miewał. Razem ze swoją partnerką - Perrie Edwards tworzyli całkiem udany i szczęśliwy związek. Oczywiście, czasami bywało, że Zayn palnął coś głupiego, a Perrie obrażona przesiadywała w drugim pokoju i płakała w poduszkę, ale mimo wszystko jakoś udawało im się zawsze pogodzić. Mimo tego, że oboje byli bardzo pochłonięci swoją pracą, zawsze znalazła się szansa, na to aby spędzić ze sobą wolny czas. Zayn, nie utrzymywał bliższych kontaktów z Claudią... zupełnie jakby on i dziewczyna, nigdy się nie poznali i nie byli ze sobą. Może czasami, nawet z czystej ciekawości Malik dzwonił do niej, jednak za każdym razem odpowiadała sekretarka. Było mu z tego powodu przykro, bo wprawdzie jakimś uczuciem darzył swoją byłą dziewczynę i nie chciał przez zerwanie tego kontaktu tracić. Teraz miał przy sobie Perrie, która bez wątpienia kochała Mulata całym swoim sercem i z pewnością nie była w stanie go zranić.

Liam i Rachel byli chyba jedną parą, która nigdy, ale to nigdy o nic się ze sobą nie kłóciła. Odmienność ich charakterów, idealnie podchodziła pod przysłowie "Przeciwieństwa się przyciągają". Ta dwójka darzyła się wyjątkowo mocnym uczuciem i  to właśnie przyjaźń jaka była między nimi, zanim obydwoje się na niego zdecydowali zaważyła nad ich obecnym szczęściem. Rachel już dawno zapomniała o krzywdzie jaką jej wyrządzono i  o Loganie. Dziewczyna raz w miesiącu odwiedzała grób byłego ukochanego, który został pochowany na cmentarzu, na obrzeżach Londynu. Liam starał się ją wspierać na każdym możliwym kroku i gdy obydwoje mieli czas, odwiedzali matkę Rachel w Glasgow. Co do bruneta, to trzeba przyznać, że dość nie dawno musiał się od zmierzyć z nękającą go Danielle, która nieustannie wysyła do mnie sprośne smsy i dzwoniła nocami. Chłopaka bardzo to denerwowało i gdy już był na skraju wytrzymałości, postanowił jak najszybciej zmienić swój numer telefonu. Oczywiście pierw wytłumaczył wszystko Rachel, która nie była zadowolona faktem, że jakaś cizia, której wręcz nie cierpiała, przymila się w taki sposób do jej chłopaka. Lecz wszystko się już skończyło i tych  dwoje mogło swobodnie nacieszyć się sobą i niczym innym się nie przejmować.

Niall i Grace stali pod ścianą, obejmując się wzajemnie. Między nimi, wprawdzie podobnie jak u Liama i Rachel, pierw zakwitła przyjaźń, która swe owoce przyniosła w postaci miłości. Niall jeszcze do niedawna sądził, że już nie zazna szczęścia, z żadną inną dziewczyną, jednak  gdy poznał Grace wszystko się zmieniło. Przy tej kobiecie czuł się nadzwyczajnie swobodnie i całkowicie sobą. Nie dość, że blondynka była utalentowana muzycznie, to jeszcze była piękna, zabawna i inteligentna. Horan właśnie takiej osoby potrzebował - z którą mógłby porozmawiać poważnie, lecz także pożartować. Grace miała racje - Niall nie do końca wiedział w jaki sposób dziewczyna to zrobiła, ale dosłownie w ciągu jednej godziny wspomnienia związane z Natalie gdzieś się ulotniły, a chłopak czuł z tym wszystkim lżej. Grace, wiedziała, że to będzie ciężkie dla niej - przecież dziewczyna, jeszcze nigdy nie spotykała się z gwiazdą, lecz za wszelką cenę starała się przekonać samą siebie do tego, że dadzą sobie radę.


Obraz tej cudownej sielanki, niech was nie zmyli - mimo, że wokół tych wszystkich par, rozkwitała miłość - pośród nich była jedna osoba, która krwawiła od środka, za każdym razem, gdy przed jej oczyma pojawiał się obraz łez spływających po policzkach, jedynej osoby, którą w życiu pokochał tak mocno i prawdziwie. Tą osobą był nie kto inny, jak sam Harry Styles. Chłopak straszliwie męczył się każdego dnia, podczas którego nieustannie musiał pokazywać się przed mediami z Taylor. Nie kochał jej, to raczej było oczywiste, ale sam nadal po prostu nie mógł zrozumieć, dlaczego chciał się wtedy z nią przespać. Oczywiście, uprawiali ze sobą seks, na okrągło, ale to było bez znaczenia. Harry nigdy nie chciał, żeby ludzie uważali go za typowego "ruchacza", lecz teraz sam ze wstydem w oczach, doszedł do wniosku, że po woli takim się stawał. Wszystkich ciekawiło to, co Harry by zrobił, gdyby dowiedział się, że Caroline może mieć kogoś w Los Angeles. Chłopak już dawno rozważał takową sytuację i wcale nie było mu łatwo z tą myślą. Caroline była dla niego najważniejsza i pragnął jej szczęścia, lecz nie poradziłby sobie, gdyby ktoś inny zajął jego miejsce. Oczywiście, tych dwoje codziennie ze sobą rozmawiało przez telefon i wymieniało steki sms'ów, lecz to nadal nie było "to coś", nad czym Hazza chciał popracować. Teraz jakby tego było mało, jutro w Belgii, miał się odbyć koncert, którym chłopacy mieli rozpocząć trasę koncertową po poszczególnych pastwach Europy, Ameryki Północnej i Południowej. Harry wiedział, że zostało im jeszcze dwa miesiące, podczas którym będzie uwiązany do Taylor. Obiecał sobie, że gdy tylko będzie mógł, rzuci wszystko i wsiądzie w samolot do Kalifornii i przekona Caroline, do tego aby mu przebaczyła. Kochał ją i nic nie było w stanie zmienić jego uczuć do niebieskookiej.

- Londyn, Diana - 
* dwa miesiące później, sierpień *

Odkąd chłopcy wyruszyli w trasę, na naszej ulicy zrobiło się strasznie cicho. Oczywiście, odwiedzali nas jak tylko byli w Anglii, ale niestety nie zostawali tutaj na niedużej, niż dwa, trzy dni. Muszę przyznać, że w ciągu dwóch dni, już każdy z nas zaczął za nimi tęsknić. Już nie słychać było ich śmiechów... wrzasków. Zrobiło się pusto bez tej piątki wariatów i chyba nikt nie spodziewał się, że tak mocno będziemy odczuwać ich brak. 

Jesień w tym roku przyszła zadziwiająco szybko, gdyż właściwie teraz pozostał nam ostatni tydzień wakacji. Liście, jak zwariowane zaczynały nabierać różnorodnych kolorów i opadać na ziemię. Pogoda w Londynie, jak zawsze była deszczowa i już rzadko kiedy, pokazywało nam się słońce. Z tego co się orientuję, chłopaki na początku września, przyjadą nas odwiedzić na cały tydzień. Oczywiście, wszyscy chcielibyśmy się zobaczyć z Caroline, lecz ona jest teraz zajęta szybkim kręceniem serialu, który swoją premierę ma mieć już w połowie października! Z tego co przyjaciółka mi opowiadała, to ona i Xavier... mają się ku sobie. Chciałabym aby Carls, była w końcu szczęśliwa. Tyle się nacierpiała przez Harry'ego... W sumie, już chyba każde z nas wybaczyło mu to co zrobił. Rozumieliśmy, że nie jest mu lekko z tym ciężarem który musi nosi na swych barkach i ewidentnie się w tym wszystkim pogubił. 

Dzisiaj nadszedł dzień w którym ja i Danny, mieliśmy poznać płeć naszych szkrabów. To naprawdę ekscytujące i sama nie wierzę w to, że ten czas tak szybko przeleciał. Już nie mogłam się doczekać chwili, gdy maluszki przyjdą na świat. Oczywiście, obawiałam się porodu, ale... miałam przy sobie Daniela, który niezwątpienia darzył mnie ogromnym uczuciem. Ja z resztą również. Był moim mężem, a wkrótce ojcem moich dzieci. Od zawsze pragnęłam mieć normalna, szczęśliwą rodzinę i nigdy, ale to nigdy nie wyrządzę moim pociechą takiej krzywdy, jaką wyrządziła mi moja matka. 

Gotowi na wizytę u ginekologa, przeszliśmy przez duże, szklane drzwi i skierowaliśmy się po schodach na pierwsze piętro, gdzie przyjmowała moja lekarka. Zapukałam dwa razy i rozejrzałam się po długim, zadbanym korytarzu. Ani żywej duszy, może pomyliłam dni? Nagle drzwi się otworzyły i wyłoniła się za nich Pani Darling z ogromnym uśmiechem na ustach. Weszliśmy do środka, a ja od razu zajęłam swoje miejsce przy USG. Podciągnęłam bluzkę, ukazując mój dość już pokaźny brzuszek. W końcu byłam już w piątym miesiącu. 

- To teraz zobaczymy jak rozwijają się nasze małe dzieciaczki. - powiedziała kobieta i wysmarowała mój brzuch śliskim płynem. Danny obserwował mnie z ogromnym uśmiechem, który odwzajemniłam. Naprawdę czułam się niebywale szczęśliwa. Maszyna koło mnie zapiszczała, a lekarka zaczęła wodzić gałką po moim brzuchu. Po chwili obraz na ekranie USG się pojawił, ukazując mi moje przyszłe dzieci. Automatycznie poczułam łzy w oczach, to takie cudowne... - Wszystko wskazuje na to, że rozwijają się prawidłowo. - uśmiechnęła się do nas i znów rzuciła wzrokiem na ekran. - Chcecie państwo znać ich płeć? - obydwoje przytaknęliśmy, a kobieta spojrzała w naszym kierunku. - Kochani, będziecie szczęśliwymi rodzicami dwójki dziewczynek. Gratuluję.
_____________________________________________
Witam kochani! ;* Bardzo przepraszam was za ten poślizg, no ale teraz już macie ode mnie rozdział! :) Liczę na to, że wam się spodoba! Przeprasza z góry, za wszelkie błędy. Mam nadzieję, że wakacje mijają wam dobrze! Jest tu ktoś w Warszawy, bo tak się składa, że będę w sierpniu, na parę godzin w Złotych Tarasach ;> Liczę, że skomentujecie rozdział! :* Buziaki!
Sofia, mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła czy coś podobnego ... :(
- Jerr. 

20 komentarzy:

  1. gdyby nie to, że wcześniej napisałaś, że opowiadanie zakończy się 22 sierpnia, to po dzisiejszym rozdziale można by sądzić, że to miał być koniec. Dobra robota :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ALE TO BARDZOOO CIR PROSZĘ NIECH HARRY COŚ ZROBI I NIECH CAROLINE MU WYBACZY !!! BARDZOO CIE O TO PROSZE NIECH IM SIE UŁOŻY I BĘDĄ RAZEM <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny, cudowny , cudowny *.* błagam cię zrób cos żeby Caroline była z Harrym *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeee!! Jest rozdzial ! I like this. Kocham tego bloga i Ciebie. No i teraz trzeba czekac tydzien. Najgorsze jest to, ze biedny Harry musi sie meczyc. Ciekawi mnie to, czy Caroline i Harry jednak beda razem, czy nie. Cos czuje, ze nie...ale bardzo tego chce aby jednak byli razem! Zawsze! Na zawsze! A Niall jest z Grace! Huura! I ta scena, po prostu swietna. "Prawie" wszyscy chlopcy sa juz szczesliwi, no wlasnie, prawie...

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdzial gratuluje :) xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Soo...Ja tu nie chce nic mówić...Ale Horan mnie pieprzył 3 Tzn Grace...
    A teraz....
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA NIE ZABEZPIECZYLI SIE AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA JA CHCE NIALL'A ETHANA LUCASA DYLANA HORANA AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA :DDDDDDD

    NIE LUBIE KSAWIERA! Jeszcze raz zbliży się do mojej Carls to go powiesze za cipe!
    Kiedyś napisze do Hazz tweet'a jak to było spac na desce,ale to jak sie najebie i bedzie mi wszystko jedno xdd
    Czekam na nekst
    Pozdrawiam i czekam aż przyjedziesz i bd oglądać ekipe z new castle i fapać!!!
    ahahhahahhaha ok...
    -Tala :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział
    Danny i Diana będą mieli dwie dziewczynki. Jak słodko.
    Jestem ciekawa co będzie dalej. Czekam na nexta.
    PS: możesz pisać troszkę krótsze rozdziały bo np mi źle czyta się takie długie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział
    Danny i Diana będą mieli dwie dziewczynki. Jak słodko.
    Jestem ciekawa co będzie dalej. Czekam na nexta.
    PS: możesz pisać troszkę krótsze rozdziały bo np mi źle czyta się takie długie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy planujesz dodać kolejny rozdział pisz prosze kiedy a rozdział jak zawsze zajebisty !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam ten blog, na pewno będe czytać nowy. Uważam, że Harry skrzywdził Carls ale nadal nie wiem dlaczego chciałabym żeby był z Carls. <3
    Mam jeszcze pytanie Kto to Xavier w sensie kogo ma zdjęcia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Xavier to Xavier Samuel - aktor, który grał min. w Zmierzchu "Zaćmienie" xD Pozdrawiam! :*

      Usuń
  11. Awwww. Genialne :*

    OdpowiedzUsuń
  12. genialnie piszes.. ;) też mam bloga ale nie ma porównania .. ;) ;*
    pozdrawiam. ^^ ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. DZIDZIUSIE <3 DAWWUWUWUWUWUW *.*
    Jakie to słodziutkie, dzidziusie <3
    Wybacz, że dopiero teraz xD Ale to tylko tak na marginesie XDXD
    No trochę smutno mi ;___; Rachel jest traktowana już tylko jako "dziewczyna Liam'a" (BLE SWOJĄ DROGĄ xD)
    A tak ogółem to dobrze wiesz, że nie ma rozdziału, który nie byłby idealnie napisany, przemyślany w każdym calu.
    Kocham! <3
    ~~Satana

    OdpowiedzUsuń
  14. kocham ! :D : * czekam na następny !
    zapraszam do mnie http://loveme-chooseme.blogspot.com/ : )

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem jak ja się pozbieram jak skończysz go pisać jest naprawde świetny,masz talent <3
    Ps:dobry pomysl z tym Xawierem niech będą razem :D
    ~Alex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie przepadam za Xavierem ale każdy ma swoje zdanie :)

      Usuń

Obserwatorzy